Close

”Silva Rerum” – Kristina Sabaliauskaité

Spędziłam fantastyczne kilka dni w siedemnastym wieku, na Litwie. Niezwykła opowieść o losach rodziny Narwojszów wciągnęła mnie bez reszty.

W połowie siedemnastego wieku, w majątku Milkonty żyje rodzina Narwojszów herbu Kościesza, Jan Maciej i Elżbieta z Siedleszczyńskich, z dziećmi.

Po kozackim najeździe uciekli z Wilna na prowincję i starają się odbudować normalne życie. Jan Maciej jest dobrym, pracowitym i sprawiedliwym panem, chłopi go szanują i poważają. Elżbieta wzorcowo prowadzi dom. W tym sielskim krajobrazie dorastają ich bliźnięta, Urszula i Kazimierz. Dzieci w domu uczą się zarówno czytać i pisać, a w obejściu poznają prawdziwe życie. Dorastająca młodzież ma własne pomysły na życie. Urszula chce wstąpić do klasztoru, Kazimierz na Uniwersytet. Cała rodzina przenosi się zatem na pół roku do Wilna, zamieszkując w domu przyjaciela, Francuza Jeana Delamarsa.

Wilno, wciąż podnoszące się po kozackich zniszczeniach ma wiele twarzy. Pałace i domy, jedne odnowione i pełne życia, inne popadające w ruinę, klasztory żyjące bogato dzięki znamienitym fundatorom i te podupadające i skazujące zakonnice na nędzną wegetację. Uniwersytet, na którym niektóre wydziały rozwijają się, a inne walczą o przetrwanie. I ludzie. Magnateria, szlachta, mieszczanie i biedota. Notariusze, studenci i dziwki. Żywe miasto.

W Wilnie Kazimierz poznaje przywódcę studenckiej grupy Jana Kirdeja Bironta. Ocalały z kozackiej rzezi, dzięki sprytowi i bezwzględności odzyskał należny mu majątek. Z sukcesami studiuje i prowadzi szalone życie towarzyskie. Ta znajomość zaważy na dalszych losach całej rodziny.

Jak to się cudownie czyta! Ta książka wchodzi do głowy i tam roztacza swój niezwykły urok i czar. Piękno zimy w Milkontach, smród zaułków Wilna, obłędne orgie u ordynata Radziwiłła czy wyziębiony o poranku klasztor bernardynek. Wszystko staje przed oczami wraz z detalami wystroju wnętrz, strojów, biżuterii czy widelczykami Delamarsa do jedzenia ślimaków. Opis zauroczeniu i fascynacji Kazimierza książkami urzekł mnie:

„…Kazimierz brał teraz każdą książkę do ręki i upajał się jej pięknem, zapachem skóry, jej doniosłością i wyjątkowością, i wyobrażał sobie, jak je pisano piórem, jak w drżących rękach niesiono je do wydawcy, jak je potem odbijano w drukarni, wiązano jedwabiem i wygładzano drewnianymi dłutkami i jak leżały u najsłynniejszych kupców Antwerpii, Amsterdamu, Paryża, Wenecji, Gdańska, Londynu i Lejdy, a potem długo wędrowały rozmaitymi szlakami, aż w końcu trafiły do Sapiehy, a później tutaj, i Kazimierz opuszkami palców gładził te cudze dotknięcia, był jak odurzony wytwornym aromatem rzadkich gatunków skóry i cudownym szelestem kartek, ich szeptaniem i trzaskaniem, i całym tym biało-czarnym światem książkowych stronic, w którym w istocie kryły się wszystkie barwy świata, jego tajemnice, wiedza i myśli; żałował tylko, że ojciec nie widzi, jakich cudów i jakich rzadkich okazów dotyka teraz własnymi rękami jego syn; i rozdzielał te książki nie jak obojętny pomocnik bibliotekarza, lecz jak zazdrosny kochanek…”

To bogactwo i finezja języka oddaje barokowość powieści. Osadzenia w tej epoce ale i właśnie jej językowy styl.

A oprócz tego uczucia, od smutku, szoku, przerażenia, po zakochanie, gorącą miłość i wielką namiętność. Zazdrość, zawiść i nienawiść. Oddane tak, że czytelnik wchodzi w skórę każdego z bohaterów.

Akcja opisywana zdawałoby się niespiesznie, trzyma w napięciu, wydarzenia przykuwają uwagę, ciągłe pragnienie poznania kolejnych losów bohaterów nie pozwala na odłożenie tej książki!

To „Trzej muszkieterowie”, „Panienka z okienka” i „Potop” razem! Jestem absolutnie zakochana w „Silva rerum”

Polecam Wam gorąco tę niezwykłą opowieść.

Dobrze, że już mam na czytniku kolejny tom, a trzeci się właśnie ukazał. Mam nadzieję, że na ostatni, czwarty, wydawca nie będzie kazał zbyt długo czekać.

Tytuł: Silva Rerum
Autorka: Kristina Sabaliauskaité
Wydawnictwo: Literackie
Moja ocena: 9/10

PS. Dopiero teraz, przeczytałam recenzję Kasi Denisiuk, www.naczytniku.com, i z niej się dowiedziałam, że w książce nie ma dialogów. I rzeczywiście! W ogóle tego nie odczułam czytając!

To jest mistrzostwo, tak opisać żywą akcję i pełnokrwistych bohaterów, i nie pozwolić im przemówić! Wiemy co czują i myślą, choć nigdy się bezpośrednio w tej opowieści nie odzywają! Niesamowite!

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2024 Co Aśka przeczytała... | WordPress Theme: Annina Free by CrestaProject.