Pamiętam swoje wrażenia z przeczytania „Czarnej krwi” nieco ponad rok temu. Ten mrok, który ogarniał czytelnika był tak przejmujący, że napotykając wzrokiem grzbiet okładki na półce od razu ponownie go odczuwam.
Czekałam zatem na powrót Marka Smugi. Jakie odczucia przyniesie tym razem historia, w której zanurzy się ten bohater niedoskonały? Sprytny, ale i popełniający błędy, zorganizowany, ale i zagubiony. Pełen energii i pasji, i pogrążony w swoim mroku.
Autor rozpoczyna tę książkę od przejmującego obrazu człowieka zagubionego w życiu, walczącego ze swymi demonami lub popadającego w swoisty niebyt. „Rzucę wszystko i wyjadę w Bieszczady” w wykonaniu Marka Smugi nie jest radosną perspektywą korposzczura, który w ucieczce z miasta widzi nową i piękną przyszłość. Marek w Bieszczadach po prostu trwa. Jako osoba chorująca na depresję, idealnie rozumiem jego stupor i zamknięcie na świat.
Z tej niezwykłej izolacji, wyrywa go wołanie o pomoc, którego nie może zlekceważyć. Jego partnerka, Agnieszka, otrzymuje zagadkowego maila od swej zaginionej, bez wieści przed laty, młodszej siostry i postanawia ją odnaleźć.
Ślady Karoliny prowadzą przez odmęty ciemnych stron warszawskiej Pragi, przez berlińskie ulice, na malowniczy a jednocześnie przerażający Zanzibar.
Każde z tych miejsc, poczynając od początkowych Bieszczad, a kończąc znów na Warszawie, piórem autora odsłania przed czytelnikiem realistyczny obraz, który zaskakuje złożonością i każdorazowym odkryciem, że nic nie jest takie jak się wydaje na początku. A bycie przede wszystkim przyzwoitym człowiekiem, odpłaca nam się w najbardziej nieoczekiwanych chwilach.
„Kruchy lód” to powieść sensacyjna i przygodowa, bójki, strzelaniny, ucieczki i pogonie skutecznie podtrzymują tempo akcji, ale jej tło za każdym razem odsłania problemy danego miejsca i ludzi. Te codzienne, kryminalne, społeczne, ale i przerażające zbrodnicze, czy wojenne. I podejście mieszkańców, zaskakują postawy i motywacje praskich przestępców, berlińskiego szefa squatu – ideologa, czy mieszkańców Zanzibaru i Tanzanii o niezwykle skomplikowanej historii – tych Europejczyków, którzy tam rozkręcają swoje interesy lub prowadzą akcje pomocowe, lub zróżnicowanych i odwiecznie zwaśnionych pochodzeniem, rasą, religią obywateli.
Rozwiązanie zagadki zaginięcia Karoliny zdające się kilkukrotnie być o krok, zaskakuje ostatecznie. A Marka zaskakują zmiany jakie stwierdza w sobie. Świat, wydarzenia i otoczenie zmieniają każdego.
„Kruchy lód” jest inny niż „Czarna krew” ale tak samo bezpowrotnie wciąga i pochłania. Tu barwy świata początkowo oszałamiają, by następnie odkryć mroczne podstawy, odsłonić brud jaki kryją. Jak zwykle Krzysztof Bochus zbudował obraz wielwarstwowy, niosący treści rozrywkowe dla czytelnika, ale i trudne historie miejsc i ludzi.
Gdy odłożysz tę książkę, wielokrotnie będziesz wracać do niej myślami, do fantastycznej żywiołowej „dziewczyny Bonda” Agnieszki, do ludzkiej naiwności, do ludzkiego okrucieństwa. Chciwości, zemsty, przyzwoitości i wdzięczności, w rozmaitych kulturowych odmianach.
Polecam gorąco!
Tytuł: Kruchy lód
Cykl: Marek Smuga
Autor: Krzysztof Bochus
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Moja ocena: 10/10
Data premiery: 13.03.2024
Autorowi i Wydawnictwu dziękuję za możliwość objęcia tej książki patronatem. „Kruchy lód” trafia na „bochusową” półeczkę.