Close

„Spalona ziemia” – Ida Żmiejewska PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA

Co wiecie o I wojnie światowej? Tak szczerze, co komu zostało w głowie ze szkolnego „zakuć, zaliczyć, zapomnieć”? Wybuchła, bo jakiś Serb w Sarajewie zastrzelił następcę tronu cesarskiego Habsburgów. Potem trwała, były jakieś mniej lub bardziej krwawe bitwy, prawie 5 lat się toczyła, a w wyniku zakończenia Polska odzyskała niepodległość. Piłsudski gdzieś przyjechał pociągiem. 1914 – 1918, a i pod koniec wszystko jeszcze wykończyła epidemia hiszpańskiej grypy. Yhy. I tyle.

Ale jak jej wybuch i stopniowe rozszerzanie zasięgu, zbliżanie się frontu, odbierali zwykli ludzie? Wcielani do zaborczych armii Polacy? Świadomi, że po przeciwnej stronie spotkają innego Polaka w mundurze wroga? Zmuszani do udostępniania mieszkań, domów, oddawania samochodów, zwierząt, czy zapasów. Co czuły kobiety pozostawione bez środków do życia i umiejętności ich zarabiania. Czy przyjaciel rodziny wcielony do carskiej armii, to teraz Moskal przy którym nic nie wolno powiedzieć? A czy praca w szpitalu, opatrywanie rannych, ratowanie życia żołnierzom, to praca na rzecz zaborcy? Skąd wziąć żywność? Skąd wziąć pieniądze, aby ją kupić pokątnie na czarnym rynku? Jak zarabiać mają panienki, które praktycznie do wybuchu wojny uczyły się co najwyżej śpiewać, ładnie wyglądać i nalewać herbatę? Najbardziej ambitna, na złość papie nauczyła się pielęgniarstwa. A teraz zostały bez pieniędzy, bez źródeł utrzymania i beż żadnych przydatnych umiejętności. A przecież takich kobiet w miastach i na wioskach zostało mnóstwo. Mężczyźni wyjechali albo się ukrywali. A one musiały żyć, dbać o dzieci, starych rodziców, dach nad głową.

W takiej sytuacji znalazły się też siostry Keller, choć w 1915 roku każda z nich już nieco okrzepła w wojennej rzeczywistości. Każda inaczej. Najstarsza, Zosia, działa prężnie w POW (Polska Organizacja Wojskowa), niesiona tyleż patriotyzmem, co i porywami namiętności do jednego z bojowników. Czy on odpłaci jej tym samym?

Ninka, jedyna z zawodem wyuczonym, pracuje w szpitalu, ale w domu pomaga w rehabilitacji i powrocie do zdrowia mężowi. Ich związek zawarty „na wariackich papierach” nie jest łatwy, a życzliwość sióstr tyle samo psuje, co i pomaga. Jak ułoży się to małżeństwo?
Julia szykuje się do wymarzonego ślubu. Mimo wojny spodziewa się spokojnego i dostatniego życia. Ciągle wypiera zmiany jakie zaszły w świecie i chce wierzyć w romantyczną miłość. Czy jej marzenia mają szanse się ziścić?
Pola, najmłodsza, z jednej strony stąpa mocno po ziemi, realistycznie patrząc na świat, pracując aby zarabiać i nie być ciężarem dla rodziny, zarazem wspierając siostry i wyciągając je z tarapatów. Ale sama też przecież chce kochać i być kochaną…
Jak z opieką nad bratanicami godzi pracę ciotka Klara?
I jak nad tym czuwa niezmordowana babcia Adela?

W tle ciągle tli się sprawa śmierci ojca, nie do końca jasnego przejęcia jego interesów, dziwnego włamania i morderstwa służącej. Kto i na co, nadal czyha tuż za drzwiami mieszkania? Co dramatycznego zdarzy się w związku z tym?

I znowu Autorka pokazuje nam zdarzenia, miejsca, ludzi w taki sposób, że jesteśmy tam z bohaterami. Szpitale, a w nich sale operacyjne i zaskakujące jak na tamten czas metody leczenia, korytarze na których lekarze robią triaż walcząc z zalewem rannych zwożonych z pola bitwy. Widzimy jakiego koszmaru doznawali poparzeni i zatruci chlorem pod Bolimowem, czy padające z przerażenia i przemęczenia pielęgniarki. Ale i zielony park otaczający szpital, piękną wiosną pozwalający na moment zapomnienia, czasem wystarczy ławka pod drzewem, przymknięcie oczu. A dworzec? Pełen ludzi, bagaży, buchającej pary, szczęku drzwi, zgrzytu szyn. W wagonach i na peronach jeszcze podział na klasy, więc i kufry i toboły, damulka z paprotką i zaskakująco ciężkim neseserem, i biedacy z całym dobytkiem w jednym tłumoku. Widzimy taką Warszawę, piękną i brzydką, wojenną i wiosenną, i tę zamożną, i tę niebywale biedną. Ulice, domy, kamienice z wejściami głównymi i wąskimi schodami w oficynach. Zaułki i szerokie aleje wieczorem nieoświetlone, kryjące w mroku zarówno to, co chcesz ukryć przed ludzkimi oczami, ale być może i niewidocznych agresorów. Wędrówka Zosi i Poli wzdłuż alei Jerozolimskiej od Brackiej, opodal dworca, mijając ulice Leopoldyny, Teodora, a nie dochodząc do Żelaznej… mnie wciągnęła, szłam tam z nimi, oglądałam w sieci stare zdjęcia okolic – kto się oprze szukaniu mapy Warszawy z 1915 roku, aby zobaczyć którędy to nocą wędrowały dziewczyny obarczone swoim nieporęcznym bagażem.

Znów tło gra tu niezwykle ważną rolę, zarówno miasto, drugo- i trzecioplanowi bohaterowie, wojna z oddali i z bardzo bliska, przemiany społeczne, zmiany w widzeniu świata, zmiany w myśleniu. I historia, ta prawdziwa, jej bohaterowie, którzy tu przemykają, ale przecież dzięki takiemu przedstawieniu zostaną w głowie na dłużej, niż nieszczęsne sztywne szkolne wiadomości, o których wspominałam na początku.

Mój zachwyt niezmiennie budzi niezwykła plastyczność języka, którym posługuje się Autorka, bogactwo opisów, drobiazgowość i umiłowanie szczegółów, gdy jest taka potrzeba, a jednocześnie nigdy nie popadające w przesadę, nie prowadzące do znużenia. Maluje w głowie czytelnika wielowymiarowy film, kolorowy, pełen odczuć i zapachów. Wiarygodność detali, pewność tych opisów Ida opiera na dogłębnym researchu, na niezwykłym bogactwie materiału źródłowego. A do tego ta tryskająca energia w dialogach, lotna ironia czy ciepły dowcip, to niezwykłe dopieszczenie i różnicowanie słownictwa, inaczej przecież mówi doktorowa Łapińska czy ordynator Kowalenko, a inaczej niekoniecznie trzeźwy stróż Walery. Uwielbiam!

Kolejną mocną stroną Autorki jest kreślenie postaci. Każda z osób jest zupełnie inna, ma inny charakter, osobowość. Czujemy egzaltację i energię Zosi, przygnębienie, zmęczenie, ale i ciepło Niny, irytuje nas postępowanie rezolutnej przecież, a tak bezsensownie postępującej Julki. Zachwyca cicha inteligencja i dojrzałość Poli.

Adela, która mimo lat opływania w luksusach, ciągle potrafi stawić czoła trudom i niespodziankom jakie niesie życie. Dają sobie radę prowadząc jadłodajnie i komitety pomocy znajome Adeli z wyższych sfer, ciężko pracują zakonnice i pielęgniarki w szpitalu, i wszystkie budzą zachwyt różnorodnością charakterów!

Mężczyźni, co prawda w tle, ale też nie od parady, jedni budzą ciepłe uczucia, szacunek, podziw, inni wstręt i niechęć. Są energiczni lub ospali, chętni do pomocy, walki, pracy, lub tylko dostosowują się do wymogów otoczenia i wykorzystują zastane sytuacje. Każdy jest jakiś, nie ma w książkach Idy osób bez wyrazu. Czy to stróż czy kucharka, ordynator w szpitalu czy komisarz policji na służbie.

No i na koniec perła w tej koronie zachwytu! Kto? Ach! Kto się tu pojawi w tym tomie?! Prezentów dla wielbicieli trylogii „Warszawianka” Autorka przygotowała tu więcej niż w pierwszej części! Oczywiście, kto nie zna tamtej serii, nie będzie się czuł zagubiony, ale kilku osobom zabije tu mocniej czytelnicze serducho!

Koniecznie czytajcie „Spaloną ziemię”!

Tytuł: Spalona ziemia
Cykl: Zawierucha
Autorka: Ida Żmiejewska
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Moja ocena: 10/10

Data premiery: 28.09.2022
Data premiery w serwisie Legimi: 14.09.2022

Autorce i Wydawnictwu dziękuję za zaszczyt objęcia tej książki patronatem! Logo CzytAśki na tak cudownej książce to wspaniały widok❤️

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2024 Co Aśka przeczytała... | WordPress Theme: Annina Free by CrestaProject.