Lubię serie kryminalne i przeważnie czytam je po kolei. Ale akurat tak się złożyło, że komisarz Lenę Rudnicką poznałam w czwartym tomie jej przygód. Natomiast „Szreń” jest tak napisana, że dla czytelnika, który nie zna wcześniejszych spraw, istotne jest to, że pani komisarz czasowo jest przeniesiona do małej wioski Białe Brzegi. Ma odetchnąć, ochłonąć i chwilowo zniknąć z Łodzi.
Obsada miejscowego komisariatu przyjmuje „zrzut miejskiej gwiazdy” bez entuzjazmu, spodziewając się zarozumialstwa i wywyższania. Ale zanim zdążą rozkwitnąć na tym tle jakieś animozje, we wsi, w której dotychczas najcięższymi przestępstwami były przedsklepowe bójki, znalezione zostają zwłoki brutalnie zgwałconej i zamordowanej dziewczyny.
Maleńka wioska, w której wszyscy się znają, wszyscy o sobie wszystko wiedzą, wszyscy chodzili do tej samej szkoły, a w niedziele spotykają się w kościele. Pod czujnym okiem wścibskich sąsiadek nic się nie ukryje, a w lokalnym sklepiku targowisko wieści i plotek działa prężniej niż kasa fiskalna.
I w takiej wiosce zostaje zamordowana dwudziestokilkuletnia Karina. Pochodząca z dobrej rodziny, nie sprawiająca problemów, raczej spokojna, może nawet nieco nudna.
I okazuje się, że sielska wioska i jej mieszkańcy mają swoje tajemnice. Wszyscy bez wyjątku coś tają przed sobą, ukrywają przed policją. Chronią bliskich, a bez żadnych skrupułów donoszą na innych. Gubią się we własnych labiryntach domysłów i zakładanych celach.
Komisarz Lena Rudnicka nie zna tych ludzi, ich ukrywanych powiązań, jednocześnie jako doświadczona śledcza i tak zwany „człowiek z zewnątrz” widzi więcej i pyta wnikliwiej.
Lokalny śledczy, aspirant Dawid Sadowski szybko uznaje metody i wyższość doświadczenia Leny, stara się ułatwić jej porozumienie z miejscowymi. Ale sam też miewa co nieco do ukrycia.
Jeszcze nic nie wiadomo, gdy okazuje się, że zaginęła kolejna młoda dziewczyna, Natalia, przyjaciółka zamordowanej Kariny. Kto? Jak? Dlaczego?
Co ukrywają agresywny sąsiad, stary proboszcz, lokalny menel, wścibska gosposia z plebanii? Przyjaciele Kariny i Natalii czy młody wikary?
Tu nie ma niewinnych, tu każdy jest wplątany.
A za Leną, do Białych Brzegów, ciągną również jej prywatne demony. Partner, który po dramatycznych wydarzeniach waha się czy zostać w szeregach policji czy mąż, którego odwiedzin na swym „wygnaniu” Lena wcale nie oczekiwała.
Lubię klimat małych, zamkniętych społeczności, sprawy, w których wiadomo, że zbrodniarz gdzieś jest tu obok, a znaczenie mają zagmatwane wątki, tajemnice sprzed lat czy dramaty i zadziwiające powiązania. Jest zimno, mroczno i cały czas czytelnik jest wodzony za nos. I zakończenie zaskakuje! I to jak!
Aczkolwiek moje wątpliwości budzi kilka procedur policyjnych, które mają tu miejsce, nie jestem przekonana, co do prawdopodobieństwa ich przeprowadzenia, ale to moje prywatne czepialstwo. Być może zupełnie niesłuszne.
Za to poruszył mnie prywatny wątek Leny, ofiary toksycznego związku, z którego nie do końca umie się wyrwać, mimo uprawianego „silnego” zawodu. Ważne jest pokazywanie takich sytuacji, bo mamy wbudowane mylne wrażenie, że ktoś silny z racji stanowiska lub zawodu, na pewno radzi sobie świetnie na wszystkich innych polach, a to nieprawda. Mam nadzieję na rozwinięcie tego tła w kolejnym tomie.
Fani dusznych klimatów i małomiasteczkowych tajemnic będą zadowoleni, mamy tu wiele wątków, jeszcze więcej możliwych sprawców… i prywatne problemy głównych bohaterów. A do tego zimę. I to jaką!
Polecam Wam ten kryminał, a jeśli przypadnie Wam do gustu i macie wolną chwilę, możecie sięgnąć również po wcześniejsze tomy z komisarz Leną Rudnicką. I czekamy razem na kolejne!
Tytuł: Szreń
Autorka: Kinga Wójcik
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 7/10