Zawsze dużo czytałam.
Odkąd pamiętam, to było i jest, moje ulubione zajęcie.
Najchętniej książki, potem gazety, a z braku laku cokolwiek (etykiety na opakowaniach).
W dzieciństwie byłam makabrycznym niejadkiem, zaczęłam jeść wiele rzeczy dopiero gdy mama pozwoliła mi czytać przy jedzeniu. Wtedy, pochłonięta akcją książki jadłam cokolwiek. Odwiedzając dziadków, zazdrościłam mojemu dziadkowi, który mógł czytać gazetę przy obiedzie. Siedziałam naprzeciwko i czytałam dział sportowy albo program telewizyjny (co się trafiło po przeciwnej niż dziadkowa, stronie). W domu, z mamą siadałyśmy naprzeciwko siebie przy stole i „walczyłyśmy” o cukierniczkę do podparcia książki. Gdy wstawałam rano do szkoły, mama już siedziała w fotelu i czytała książkę, wieczorem przed zaśnięciem również. Czytałyśmy w autobusach, w drodze do i z pracy i szkoły. Na siedząco i stojąco. Dom dziadków i mój był pełen książek, a dziadek i mama czytali maniacko… nie miałam wyjścia – nasiąkłam.
Moja najwspanialsza Gwiazdka z dzieciństwa – miałam 7, 8 może 9 lat i dostałam kilka książek. Siedziałam przy choince i nie wiedziałam, od której zacząć czytanie.
Najchętniej książki, potem gazety, a z braku laku cokolwiek (etykiety na opakowaniach).
W dzieciństwie byłam makabrycznym niejadkiem, zaczęłam jeść wiele rzeczy dopiero gdy mama pozwoliła mi czytać przy jedzeniu. Wtedy, pochłonięta akcją książki jadłam cokolwiek. Odwiedzając dziadków, zazdrościłam mojemu dziadkowi, który mógł czytać gazetę przy obiedzie. Siedziałam naprzeciwko i czytałam dział sportowy albo program telewizyjny (co się trafiło po przeciwnej niż dziadkowa, stronie). W domu, z mamą siadałyśmy naprzeciwko siebie przy stole i „walczyłyśmy” o cukierniczkę do podparcia książki. Gdy wstawałam rano do szkoły, mama już siedziała w fotelu i czytała książkę, wieczorem przed zaśnięciem również. Czytałyśmy w autobusach, w drodze do i z pracy i szkoły. Na siedząco i stojąco. Dom dziadków i mój był pełen książek, a dziadek i mama czytali maniacko… nie miałam wyjścia – nasiąkłam.
Moja najwspanialsza Gwiazdka z dzieciństwa – miałam 7, 8 może 9 lat i dostałam kilka książek. Siedziałam przy choince i nie wiedziałam, od której zacząć czytanie.
Czytnik i ebooki.
Kiedyś byłam fanatyczką książek papierowych, bo szelest, zapach, itd. mimo, że pewien mądry człowiek mówił mi, że czytnik to wynalazek dla mnie. Opierałam się do Gwiazdki 2011 roku. Kolejny mądry człowiek podarował mi Kindle! I wtedy zrozumiałam, że książka to treść, a nie przedmiot. To kilometry linijek tekstu, tworzącego obrazy, wrażenia i odczucia w mojej głowie, a nie papier i farba drukarska. Od czasu zaprzyjaźnienia się z czytnikiem przypadłość kompulsywnego kupowania książek (hmmm, katalog do przeczytania zawiera obecnie ponad 130 pozycji, a do tego dochodzą kupowane w mniejszości, ale jednak – papierowe!) oraz maniackiego czytania pogłębiła się. I nieustająco pogłębia.
Recenzje
Od dawna (jeszcze za papierowych czasów się zaczęło) jestem „testerem” książek dla pewnej grupy znajomych. Czytam głównie literaturę rozrywkową i dla tych znajomych (a także zapobiegawczo dla własnej sklerozy) zaczęłam kiedyś pisać o przeczytanych książkach krótkie notki.
Instagram i lubimyczytac.pl do tej pory służyły za magazyn tych notek, teraz postanowiłam poszerzyć ten worek o mechanizm bloga….
Kontakt: czytaska@gmail.com
Moje recenzje znajdziecie też w serwisie
z którego korzystam namiętnie od wielu lat i dzięki któremu wiele zaoszczędziłam.
A dotychczas książkami obdarowywały mnie wydawnictwa:
Dziękuję i nie ukrywam, że czekam na więcej!
To tak zapytam: czy nie trafiłaś na drugą część „Nieboszczyka wędrownego” czy brakuje czasu?
Brakuje czasu?! Ciąg dalszy na czytniku czeka! Muszę przestać spać i pracować bo to mi dwie trzecie doby zajmuje! Ile bym mogła przeczytać??????
Jestem emerytką – jak szłam na emeryturę, to uważałam, że zyskuję co najmniej te etatowe 8 godzin w życiu. Guzik! Do pracy nie chodzę, ale czasu jeszcze bardziej mi brakuje! Nie wiem jak ja sobie radziłam wcześniej … Fakt, że żyję innym rytmem i czytam ze dwa razy więcej…. ale czasu brakuje …
O kurczę! A ja sobie obiecuję, co to ja będę robić… ?
Ośmielę się powiedzieć, że jesteśmy znające Józefa 😀 …
❣️och! Jak niewiele osób korzysta z tego cudownego określenia! Oczywiście, że jesteśmy❣️