
Wraca sobie do domu po robocie zmęczony Rysiek. Wie, że tam czeka leniwa, brzydka żona i rozlazły syn. Całe szczęście, że udało mu się kupić zapasy na święta. Przyjdzie szwagier, napiją się, da się żyć. Jeszcze tylko skoczy dziś po choinkę i można świętować.
Za chwilę leniwa żona baranieje w drzwiach. Mąż wyszedł bowiem już po choinkę. Dwadzieścia pięć lat temu.
I zaginął bez śladu.

Ależ to było dobre! I jak wciągnęło. Dwa wieczory i po wszystkim. Tyle, że temat został w głowie i nie daje o sobie zapomnieć. Las Ponury, tajemnicze zaginięcie, może nawet niejedno, spartolone policyjne śledztwo. I nagle Rysiek stanął u drzwi, utrzymując, że jest 1999 rok, a on zaraz musi iść po choinkę. Co się stało wtedy i co się działo przez te 25 lat? Jak to w ogóle możliwe?
Niesamowita historia, z jednej strony niewiarygodna, z drugiej przecież…
A klimat zimy w lesie, bagien i torfowisk… miodzio. Tajemnice, niedopowiedzenia, lojalność i strach. Traumy niesione przez pokolenia. I przemoc. Psychiczna, ekonomiczna, domowa. Ci, którzy podejrzewali, domyślali się, wiedzieli. I nic nie zrobili. A wszystko oparte na silnych fundamentach tradycji. Tradycji przemocy i alkoholu. A to Polska właśnie. Taka świąteczna.

Michał Śmielak świetnie buduje klimat zimowego lasu, ale i świąt w polskich domach. W lesie jest ciemno, zimno i ponuro. W domu jest strasznie.
„Śnieg przykryje” to lektura obowiązkowa. Czytajcie i koniecznie pomyślcie o tym co jest największym problemem Ryśków i ich rodzin, jakich pełno wokół nas nadal. Święta niedługo, a upływ czasu w wielu miejscach nic nie zmienił. Tradycja.
A ostatnie zdanie posłowia niech każdego otrzeźwi.
Tytuł: Śnieg przykryje
Autor: Michał Śmielak
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Moja ocena: 9/10
