Bałtyk. Morze, nasze morze…
Ja jeździłam do Darłówka, ale i do Jarosławca. Byłam i w Świnoujściu, i w Gdańsku, i we Władysławowie, też na Helu. A niedawno również w Łebie. A Ty?
Każdy, kto spędził tam wakacje, weekend, odbył wycieczkę szkolną ma jakieś wspomnienia….
A to zdobywanych latarni morskich, a to poszukiwań śladów wiosek wikingów, a to opowieści o tragedii Gustloffa. Albo opowiadań o spacerach na molo, o zwariowanym grafie budującym zamek w Łebie, albo wspominek babci o śmiesznych strojach plażowych sprzed lat. Albo opowieści wujka o podróży Batorym z Kanady do Gdyni.
Każdy odcinek wybrzeża ma do opowiedzenia jakieś historie. Bardziej lub mniej tragiczne. Wszystkie ciekawe. Tu znajdziecie je wszystkie zebrane, szczegółowo spisane i opatrzone komentarzami, ze źródeł naukowych, prasowych, bądź relacji świadków.
Żadna opowieść nie nudzi, a wszystkie wzbudziły we mnie właśnie klimat wakacyjnych wyjazdów. Takie historie albo z leżaka, albo ze zwiedzania, albo przegadywane przy piwie w tawernie.
Wzbudziły nostalgię…
szkoda, że teraz żadne z tych miejsc już nie wygląda jak kiedyś…
Cudowne wspomnienia sprzed lat, są grubo pokryte koszmarem reklamowych płacht i namiotów, pełnych chińskich pamiątek.
Lepiej przeczytać i znowu zobaczyć oczami wyobraźni tamte bałtyckie plaże i miejscowości.
Polecam.
Tytuł: Bałtyk. Historie zza parawanu
Autor: Aleksandra Arendt
Wydawnictwo: Poznańskie
Moja ocena: 8/10