Gdy przeczytałam opis „Blefu”, i zobaczyłam jego piękną okładkę, nabrałam ochoty na wycieczkę w lata dwudzieste. Spodziewałam się fascynującej, pełnej emocji historii osadzonej w pięknych wnętrzach, pałacach, kamienicach i parkach Warszawy. Klimatu nieco szalonych lat dwudziestych w efektownym tle.
„Za ileś lat przez Nowy Świat
„Lata dwudzieste, lata trzydzieste”, tekst: Ryszard Marek Groński, 1983
Już inni ludzie wieczorami będą szli
A jednak wiem na pewno
Że melodyjką zwiewną
Powrócą nasze dni
Lata dwudzieste lata trzydzieste
Wrócą piosenką sukni szelestem
Błękitnym cieniem nad talią kart
I śmiechem który kwitował żart”
Ale niestety nie zauroczył mnie główny bohater, nie zachwyciła fabuła. Losy wysoko postawionego urzędnika Witolda Woronowicza wydawały mi się wydumane, a jego przeszłość i podejmowane decyzje dziwne. Rozchwianie charakteru oparte na traumach z przeszłości nie budzi sympatii, a postępowanie wręcz odpycha. Pozostałe postaci też płytkie i nie budzące żadnych emocji.
Za to z przyjemnością wczytywałam się w tło. Opisy Warszawy, warszawskich ulic, dzielnic, kamienic czy pałaców są drobiazgowe, klimatyczne i niezwykle rzeczywiste. Modernizm w architekturze, minimalizm we wnętrzach, suknie pań, eleganckie garnitury i płaszcze panów, urzędnicy, kelnerzy, lokaj, pokojówka, woźnica dorożki są prawdziwi i barwni. Wspaniałe wtręty warszawskiej gwary, przekomarzania ze stróżem, czy kłótnia „bab przy praniu” budują klimat. Przeczytałam w dwa wieczory, nie mogłam bowiem odłożyć tej książki, bo tej pięknej Warszawy tamtego czasu mi było mało i mało!
Miasto zachwyca, przepiękny entourage aż prosi się o fascynującą historię, wciągający wir zdarzeń, czytelnicze wstrzymywanie oddechu, łzy czy śmiech. A tu zachwyt nad tym tłem i znudzenie absolutnie niepojętymi, dziwacznie powiązanymi wydarzeniami pierwszego planu. I to zakończenie.
Zatem za tło daję 10, bo jest przepiękne (i darowuję niektóre „wpadki”, uznając je za dostosowywanie epoki dla współczesnego czytelnika – zupełnie niepotrzebne), za historię tylko 3, bo gdyby nie ta Warszawa, chyba nie dobrnęłabym do końca książki.
Ale jest w „Blefie” kilka romansów, tajemnice, cienie szantażu, pojedynek, wyrzuty sumienia, niespełnione miłości, wieloletnie tęsknoty, i szczęśliwe, i nieszczęśliwe zakończenia. Być może każdy znajdzie tam coś dla siebie. Wiele osób bardzo pozytywnie ocenia tę historię, ja uznaję, że w tym wypadku możemy się cudownie różnić.
Mam nadzieję, że autorka wróci z kolejną książką, w której wykorzysta swoją miłość do Warszawy i wiedzę o mieście, ale w tak pięknym tle umieści ciekawszą fabułę.
Sięgnę na pewno dla samej Warszawy!
Tytuł: Blef
Autorka: Ewa Salwin
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Moja ocena: 6,5
Wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki.