Uwielbiam zdjęcia Celeste. Śmieszą mnie i oglądając nawet któryś raz parskam śmiechem. Ale niestety książka to nie to…
Pierwsze rozczarowanie: ani jednego zdjęcia. Nic. Null. Zero.
Opis pomysłu na #challengeaccepted oraz rozwoju konta IG zajmuje kilkanaście stron.
A reszta to niezbyt fascynująca historia dorastania dziecka i nastolatki z ADD. W dobrej rodzinie i beznadziejnej szkole. A potem dorosłość z fajnym mężem. I lekkie oszołomienie niespodziewanym sukcesem medialnym. Oraz poglądy na świat i ludzi wokół. I co z tego, że w wielu punktach zgodne z moimi. A w wielu nie – nigdy nie pokochałam „Przyjaciół”, nie fascynuje mnie Beyonce, sporo z wspomnianych przez nią nazwisk, nic mi nie mówi.
Zresztą sam pomysł – biografia trzydziestosześciolatki – echhhh.
I jeszcze mimo dowcipu bohaterki, nudnawa.
To jakby biografię znanego aktora napisać nie wspominając o jego rolach, ale za to szeroko rozpisując się o jego fascynacji uprawą roślin.
Myślałam, że połknę w jeden wieczór, a ciągnęłam cały weekend, i kilka razy myślałam o porzuceniu.
Lepiej pooglądać konto Celeste, niż o niej czytać.
Tytuł: Challenge Accepted!
Autor: Celeste Barber
Wydawnictwo: Muza
Moja ocena: 3/10
wyjdę na totalną ignorantkę, ale nawet nie wiem kto to jest ta Celeste…. 😉 nie mój świat 😉
Zerknij na IG na jej profil. Dziewczyna rewelacyjnie obśmiewa kult nienaturalnych póz, wypiętych tyłeczków i wydętych usteczek! Naprawdę zabawna!
Tylko książka beeeeeee….