Słońce, upał, ceramika, prosecco, espresso, granita, pasta alla norma, morze, strada provinciale, las na zboczach Etny, droga przez Ennę, Taormina, zwariowane lotnisko w Katanii…
Wątek kryminalny w tym wszystkim trochę blaknie. Zwyczajna ludzka chciwość, kradzieże, szantaże i szantażyki. Ale i rozmaite powiązania i wydarzenia sprzed lat. Podejrzani eliminowani z listy po kolei przez szaloną Poldi.
Kto by nie chciał rzucić wszystkiego i przenieść się na Sycylię? Poldi zamknęła swoje dotychczasowe życie w Monachium, sprzedała wszystko i przeniosła na Sycylię. Cierpiąc na swego rodzaju depresję…
I taką depresję leczy się słońcem, morzem, prosecco i przystojnym policjantem. I zagadką kryminalną do rozwiązania. Szalonym seksem i wybuchem Etny!
Klimat opowieści jak z Andrei Camilleriego, choć sposób prowadzenia narracji przez siostrzeńca nieco drażni. Ale żeby historia była o ciotce, to musi być jakiś bratanek/siostrzeniec. Wszystkie historyjki i smaczki poboczne, uzupełniające nadały tej książce uroku. Bardzo mi się podobało – ale nie ukrywam, głównie ze względu na tło wydarzeń, postaci drugo- i trzecioplanowe i miejsce akcji. Sycylijski koloryt przyćmiewa wszystko inne a jest tu przedstawiony mistrzowsko.
Już się cieszę na dalszy ciąg przygód Poldi! W peruce i negliżu!
Tytuł: Ciotka Poldi i sycylijskie lwy
Autor: Mario Giordano
Wydawnictwo: Initium
Moja ocena: 7/10