To nie jest historia, o której można powiedzieć, że jest piękna. Nie, ona jest straszna. Natomiast jak ona jest opowiedziana! Jak ona jest przedstawiona!
14 lutego 1921 roku, w pokoju w pałacu Kleppelsdorf w Lähn dziewięcioletnia Irma Schade znajduje swoje siostrę i kuzynkę w kałużach krwi. Szesnastoletnia Dörte Rohrbeck nie żyje, dwunastoletnia Ursel Schade jest umierająca. Obie mają rany postrzałowe, pistolet leży koło ręki młodszej. Czy Ursel zabiła swoją ukochaną kuzynkę Dörte i następnie próbowała popełnić samobójstwo?
Szybko ta teoria zostaje podważona, a o zabójstwo obu dziewcząt zostaje oskarżony ojczym młodszej.
Dörte była dziedziczką fortuny Rohrbecków, wraz z pełnoletnością miała stać się niezależną i samodzielną kobietą. Mimo straty matki zaraz po urodzeniu i mądrego, kochanego ojca zmarłego gdy dziewczynka miała dziesięć lat, nic nie zapowiadało koszmaru jaki ją spotkał. Ojciec wyznaczył opiekunów prawnych i zarządców majątku, a Dörte dorastała pod opieką kochającej guwernantki. Do czasu.
Siostra jej matki, dość majętna wdowa z dwoma małymi córkami Ursel i Irmą, zgodnie z kanonami epoki żyła w przekonaniu, że kobieta sama sobie nie poradzi. Zatem szukała męża. Jakiegokolwiek, byle był. Naciskała na to również jej matka, babcia Dörte, Ursel i Irmy. Zatem gdy trafił się z ogłoszenia dużo młodszy, ale umiejący oczarować każdą kobietę Peter Grupen, bez namysłu wyszła za niego.
I od tego momentu życie Ursel stało się koszmarem. A Dörte jeszcze nie wiedziała, że jej również przestało jawić się w jasnych kolorach.
Autorka przedstawia nam wydarzenia z punktu widzenia tych dziewcząt, pokazując nam jak powoli, ale nieuchronnie, ich życie było niszczone. Przy milczącej ambiwalencji matki Ursel, jawnej a niepojętej akceptacji babci i obojętności dalszego otoczenia.
Ponieważ:
„Cierpienie jest sprawą prywatną i domową, a własne brudy pierze się w ukryciu, cicho przełykając łzy. Prędzej damy się zabić, niż pokażemy światu swoją krzywdę.”
„…kiedy nasze oczy się spotkały, wiedziałam, że nie zrobi nic. Bo to była przecież moja sprawa. Sprawa rodzinna.”
Okrucieństwo sytuacji opartej na bezwartościowości kobiety jako osoby, społecznej akceptacji faktu, że majątkiem obcej i prawie dorosłej dziewczyny zaczyna zarządzać przypadkowy ale mężczyzna, który po władzę w rodzinie kobiet sięga bez możliwości protestu z ich strony, przeraża. Zręczny manipulator omotał, zniszczył, uzależnił i całkowicie zniewolił kobiety w tej rodzinie od siedemdziesięcioletniej babci po kilkuletnią Irmę.
Dialog ofiar, przeplatany fragmentami informacji z ówczesnej prasy chwyta za serce. Koszmar, który się wydarzył, a przecież nie powinien, przeraża. Prawdziwość tej historii ściska gardło.
I gdy wydaje się Wam, że to było możliwe wtedy, 100 lat temu, a teraz już by się nie wydarzyło, to zastanówcie się co wiecie o przemocy ekonomicznej, o kobietach, które od dzieciństwa słyszą, że muszą wyjść za mąż, a gdy już są mężatkami, to muszą wszystko ze strony męża znosić, bo same sobie nie poradzą. O dzieciach gwałconych przez wujka, gdy matka nie widzi, o babciach, które wierzą księdzu a nie molestowanemu wnukowi….
Gdzieś w mieszkaniu obok mieszka Ursel, a w domku w dzielnicy willowej Dörte… tak teraz również tacy Gruppenowie żyją i niszczą dziewczynki, kobiety. Bo mogą.
Przeczytajcie koniecznie „Nikt Ci nie uwierzy” i weźcie sobie do serca te myśli, które będą w Was buzowały po tej lekturze. Rozejrzyjcie się, patrzcie, słuchajcie, milczących czasem, wołań o pomoc. Bo może trzeba komuś uwierzyć! I pomóc!
To jedna z tych książek, w których wiesz co się wydarzy ale i tak nie możesz się oderwać, z jednej strony zachłannie czytasz i strony same się odwracają, z drugiej nie chcesz skończyć, chcesz jeszcze w niej zostać.
Jestem niesłychanie poruszona tą lekturą, mistrzostwem Autorki do budowania klimatu, ożywiania postaci, kształtowania emocji. Manipulowanie językiem bohaterek, oddanie ich różnicy wieku tylko wypowiedziami. Pokazanie jak powoli zostawały omotane i traciły wszystko, z nadzieją na wyjście z tej matni włącznie. Przy tym wyraziste malowanie tła, otoczenia, piękna pałacu i ogrodów Kleppelsdorf czy brzydoty zaułków Hamburga.
To nie jest piękna historia, to jest potworna historia, ale jak wspaniale napisana!
Chapeau bas pani Magdo!
Tytuł: Nikt Ci nie uwierzy
Autorka: Magda Knedler
Wydawnictwo: Mando
Moja ocena: 10/10
PS. Pałac Książęcy we Wleniu, w którym wydarzył się ten okrutny dramat, można odwiedzić, właściciel prowadzi tam pensjonat i pielęgnuje pamięć o zamordowanych dziewczętach. Mam zamiar odwiedzić to miejsce!
https://palacwlen.pl
PPS. Jeszcze jeden cytat, być może najważniejszy:
„… widzę tu głaskanie. Ktoś głaszcze cię po głowie. Raz. Jest to miłe. Potem drugi. Nadal miłe. Trzeci. Miłe, ale chcesz, żeby już przestano. Dziesiąty. Jesteś zirytowana, ale nic nie mówisz, bo czujesz, że głaskanie powinno ci się podobać. Pięćdziesiąty. Piecze cię skóra na głowie i wiercisz się na krześle, chciałabyś wstać i wyjść, ale jeszcze siedzisz. Osiemdziesiąty. Czujesz, jak od środka zalewa cię paląca wściekłość, tak wielka, że masz ochotę wybić szybę w oknie. Zastanawiasz się nad sobą. Przypominasz sobie swoje słowa wypowiedziane przy dwudziestym razie. „Czy możesz przestać?” Słowa przy pięćdziesiątym: „Drażni mnie to, proszę, przestań”. Przy osiemdziesiątym: „Przestań, nie lubię tego, nie cierpię”. Wtedy słyszysz, że zachowujesz się jak histeryczka i nie wiesz, co dla ciebie dobre, bo przecież głaskanie jest przyjemne, każdy ci to powie. I wreszcie setny raz. Wstajesz, zwijasz dłoń w pięść i czujesz już tylko agresję. A przecież prosiłaś. Prosiłaś grzecznie. Moim zdaniem tak to właśnie jest z kobietami, które przez długi czas grzecznie o coś proszą. I nie ma się co dziwić, że później są manifestacje i transparenty.”