Miałam ogromne szczęście, pracując ponad dwadzieścia lat w wielkich korporacjach, że o sytuacjach, które opisała Agnieszka Lis w „Pozorach” tylko słyszałam, z żadną nigdy nie spotkałam się osobiście.
Natomiast doskonale wiem o tym jak zdecydowana większość z nas, niezależnie od zawodu i sytuacji życiowej, uprawia automarketing, buduje swój obraz, opowiadając wokół o znakomitej pracy, cudownym małżonku, genialnych dzieciach. Że o domach, samochodach i egzotycznych wakacjach nie wspomnę. A co ukrywamy za tą fasadą pozorów? Skąd jesteśmy? Co nas ukształtowało?
W wielkiej firmie z zagranicznym kapitałem, zostaje zatrudniony Tomek. Wydaje się pracownikiem idealnym. Cichy, spokojny, wykonujący swoją pracę szybko i dobrze. Ale?
Nie dowcipkuje, a nawet nie rozumie żartów czy dziwnych przenośni, jest dosłowny do bólu. Nie pije kawy, nie je zamawianych posiłków, nie zna korpomowy. A! I ma zarost!
Nie pasuje.
Bo pasuje tu Danuta, haer menedżer, absolutnie nie „kadrowa”, za której pozycją i władzą kryje się przypadek i kompleksy.
A także Marta, wredna suka, która nadgorliwością w pracy niszczy podwładnych, bo w jej idealnym życiu brakuje właśnie tego, co w jej mniemaniu dopełniłoby ten cudowny obrazek.
Pasują zgryźliwy Seweryn, zazdrosny Bartek, ale też coraz bardziej zagubiony w tym co musi, a co czuje, ich przełożony Marek. Każdy z nich ma problemy, ale przecież o problemach się w korpo nie opowiada. O sukcesach tak!
Bo korporacja to projekty z nierealnymi terminami, które potem pod byle pretekstem się przesuwa, a na koniec zawsze odtrąbia sukces, zadania bezsensowne, lecz do realizacji na już, nieustające „trzeba to zrobić szybko, zanim ktoś przyjdzie i powie, że to bez sensu”. A wszystko na bogato skąpane w niepotrzebnych szkoleniach będących pretekstem do wielkiej wyjazdowej imprezy. Coroczny bal ociekający blichtrem kreacji pań i morzem alkoholu, okraszony przypadkowym seksem, bez uczuć, bez związku, bez sensu…
I tak nieustająco się to kręci.
Chyba, że… nagle świat się zatrzyma.
Wtedy niezastąpiony dla organizacji okazuje się właśnie niedopasowany Tomek. Jak? Dlaczego? Czy w sytuacji postawienia dotychczasowego korpoświata na głowie, ci idealnie wpasowani sobie poradzą? Czy gdy to, co było celem, projektem wydającym się sensem najbliższych miesięcy, zostaje odwołane, niepotrzebne, a zasypie ich zwykła bieżąca praca, będą potrafili się odnaleźć? Czy biurowe budowanie pozorów to konieczność czy zbędna gra?
Autorka przedstawia nam ten dziwny, sztuczny świat pracowników korporacji, w tle przedstawiając skrawki ich prawdziwego życia. Problemy i kłopoty, o których w pracy się nie mówi, bo to – nie pasuje. Ale przecież one są i dotykają wszystkich. I ich kształtują.
Zresztą nie tylko korporacja jest tworem motywującym ludzi do budowania pozorów, życia jak z obrazka, fałszywego automarketingu. Odbiorcami są wszystkie środowiska, szkoła i przedszkole (moje dziecko jest przecież idealne, grzeczne i niebywale inteligentne), praca nauczyciela (zwłaszcza gdy jest wieczną frustracją niespełnionych ambicji) czy wieloletnie przyjaciółki (to właśnie im przez lata opowiadamy baśnie o idealnym życiu, mężu, dzieciach). Budujemy fasady, bo boimy i wstydzimy się przyznawać do inności, porażek, niepowodzeń….
Przeczytajcie koniecznie tę książkę, bo nie o korporację w niej chodzi. Ona jest tłem. A rzecz jest o inności, odstawaniu, tolerancji i przyznaniu, że właśnie różnorodność jest nam wszędzie i we wszystkich środowiskach potrzebna. Trzeba tylko zdać sobie z tego sprawę.
Książka świetnie przedstawia rozmaite osoby, ich charaktery, postawy i tła, historie, które tak, a nie inaczej ich ukształtowały. Aczkolwiek dla mnie trochę było mało Tomka, jego punktu widzenia, jego słów i myśli, a bardziej niż korpomenedżerowie przerażała mnie Barbara – nauczycielka nienawidząca dzieci.
Ale książkę bardzo polecam!
Przeczytajcie! I koniecznie podzielcie się wrażeniami i przemyśleniami.
A dziś zapraszam na fb, na fp Legimi, gdzie z okazji premiery „Pozorów” będę miała przyjemność poprowadzić rozmowę z panią Agnieszką Lis. Pogadamy o pozorach.
Autor: Agnieszka Lis
Tytuł: Pozory
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Moja ocena: 9/10
Dara premiery: 13.01.2021
Dziękuję wydawnictwu Skarpa Warszawska za egzemplarz recenzencki.
PS. A tu bardzo prywatny PS, o korpo, nie z książki, a jako o miejscu pracy z mojego osobistego punktu widzenia.
Miałam i mam szczęście pracować w fantastycznych zespołach, pod przewodnictwem świetnych przełożonych. I choć bywało trudno, pracy było dużo, siedziało się po godzinach, a czasami trzeba było pchać coś bez sensu, to nawet z perspektywy czasu nie odbieram tego jako wykorzystywania. Było ciężko ale fajnie!
Nikt nie zmuszał do udziału w imprezach, w końcu przez tyle lat (ponad 20) byłam tylko na dwóch albo trzech ?. Nie lubiłam, to nie jeździłam. Imprezowali ci co to lubili i chcieli. Bywało na bogato i bywało na żetony?. A seks na sali imprezy integracyjnej był głośnym wybrykiem sprzed wielu lat (>10) wielokrotnie omówionym chyba we wszystkich korpo, ja pamiętam nawet o której instytucji była wtedy mowa.
Za to koszmarnie wspominam moje pierwsze miejsce pracy. Malutkie biuro rachunkowe, w którym siedziałam po 12-14 godzin dziennie, również w weekendy, za najniższą krajową, zastraszona i wielokrotnie doprowadzana do łez. Z wysoką gorączką i ciężką anginą miałam zorganizowany pierwowzór home office (95 rok) – służbowy komputer w domu i codzienne wizyty szefa przywożącego kolejną pracę i odbierającego zrobioną w ciągu dnia. A poza tym nocne stanie na Poczcie Głównej, żeby wysłać dokumenty w terminie, cotygodniowe sprzątanie biura po godzinach, czy weekendowe mycie okien. Bosko, prawda?
Tak moi drodzy, po tamtej pracy, korpo to uporządkowany, owszem zbiurokratyzowany, ale bezpieczny raj.
A dzięki wszystkim, z którymi miałam przyjemność pracować, to był często szalony, wesoły autobus, który w ferworze bieżączki, pozwalał nam też śmiać się i wygłupiać!
Target był dowieziony w dedlajnie. Kejpijaje najwyższe, a wszystko asap! Uściski dla czytających korpoludków! Dzięki, że tu zaglądacie!