W piwnicznych zakamarkach dużego szczecińskiego szpitala znalezione zostają zwłoki salowego. Zginął kilka dni wcześniej, zabity jednym ciosem w głowę. Wcześniej z oddziału zniknął pacjent, który jako ofiara ciężkiego pobicia cierpiał na amnezję. Gdy przypomniał sobie jak się nazywa, podał personalia i zniknął.
Okazuje się, że imię, nazwisko i pesel zabitego salowego i podane przez pacjenta są identyczne.
Jakiś czas później zabity zostaje lokalny dziennikarz. Dokładnie takim samym, czystym ciosem w skroń, prawdopodobnie takim samym narzędziem.
Oprócz metody zabójstwa nic ofiar nie łączy. Tym bardziej z zaginionym pacjentem.
Nadkomisarz Tomasz Rędzia zaczyna drobiazgowo drążyć sprawę, poszukiwać śladów i możliwych związków w przeszłości. Czy tym powiązaniem okaże się kontrowersyjna studencka grupa artystyczna sprzed lat, czy może tajemnicza sekta, której guru po latach został oskarżony o handel narkotykami i obecnie odsiaduje wyrok. Czy nadkomisarz zdąży zapobiec kolejnym zabójstwom?
Wątki przeplatają się, akcja przedstawiana współcześnie i w retrospekcjach jednego z członków sekty wciąga. Dodatkowo komisarz zaczyna dostawać dziwne listy jednoznacznie wskazujące na szantaż.
Bardzo ciekawym tłem dla tej kryminalnej sprawy jest funkcjonowanie sekty, i tok myślenia ludzi, którzy w takie grupy wyznaniowe wchodzą. Co powoduje, że poszukują tego typu społeczności, i jak potem pozwalają sobą manipulować, z jaką siłą w takiej małej grupie działają miłość, zawiść, nienawiść i namiętność.
Marek Stelar po raz kolejny poprowadził nas przez meandry śledztwa, wciągnął w nieoczywistą sprawę i kilkukrotnie wywiódł na manowce. Tajemniczy sprawca budzi lęk i odrazę, rozwiązanie zaskakuje, a czytelnik zostaje z mieszanymi uczuciami. Kto tu jest sprawcą, ofiarą, kto został naprawdę skrzywdzony. I czy można było tych zdarzeń uniknąć?
A! I po przeczytaniu zakończenia, przeczytałam jeszcze raz Prolog. Po poznaniu całej historii nabiera on innego wyrazu. Dopiero wtedy czytelnik zrozumie.
Świetny chwyt.
Współczesne realia oddane świetnie, pandemiczne atrybuty nie przygnębiają, są w ilości odpowiadającej rzeczywistości. Bez przerysowania i bez wypierania ich istnienia. Współpracownicy i rodzina komisarza budzą sympatię, a rozpoczęty (i nie zakończony) wątek szantażu sugeruje, że jeszcze spotkamy nadkomisarza Rędzię!
Bardzo jestem tego ciekawa!
Polecam Wam „Sektę” gorąco! Zapewni Wam kilka godzin ze znakomitym kryminałem. Sympatycznym, choć nie pozbawionym wad i problemów, policjantem i bardzo ciekawą, nieoczywistą sprawą.
Tytuł: „Sekta”
Cykl: Nadkomisarz Rędzia
Autor: Marek Stelar
Wydawnictwo: Filia
Moja ocena: 9/10
Data premiery: 10 marca 2021
Recenzja „Blizn”, pierwszego spotkania z Rędzią – tutaj.
Autorowi, Wydawnictwu FILIA i „komisarzowi Rędzi” bardzo dziękuję za przedpremierowy egzemplarz recenzencki!
Świetna książka!
Zgadzam się!
O! Kolejna książka wpada na moją listę do przeczytania 🙂 dziękuję 🙂
A polecam! Polecam!?