Zatęskniłam. Na forum fanów na fb ktoś pochwalił się „Duchem”, z ilustracjami Bohdana Butenki i musiałam (znalazłam na allegro, kupiłam) czytać natychmiast (zanim przyjdzie pocztą).
Popędziłam do półki z Chmielewską, a tu „Ślepego szczęścia” brak!
„Kurza ich parszywa, nie dojona, w galaktykę kopana, z wiaderkiem węgla kolczastym drutem przez most Poniatowskiego w te i nazad ganiana, zardzewiała morda!” Tych co pożyczyli i nie oddali!
Poleciałam na www.upolujebooka.pl i migiem kupiłam w www.muve.pl.
I spędziłam dwa dni radośnie chichocząc, parskając, rechocząc, wyjąc i śmiejąc się w głos! Królowa jest tylko jedna! Joanna Chmielewska!
Generalnie jest to książka, trzecia z cyklu, o przygodach dwóch nastolatek Tereski i Okrętki (nie trzeba znać wcześniejszych aczkolwiek ?!???jak można nie znać?!!?!?). Dziewczęta jadą łowić raki i uczestniczą w archeologicznym odkryciu, następnie dokonują przeprowadzki a na deser jadą szukać ducha w dolnośląskim zamku.
Ale naprawdę nie chodzi tu o te zdarzenia. Rozum odbiera mi cudowny język, który prozaiczne sytuacje opisuje w nieodparcie humorystyczny sposób. Genialne dialogi, obłędne porównania, szalone odniesienia! Nikt tak nie konstruował opisów pozornie zwykłych wydarzeń jak Joanna Chmielewska!
Czytałam „Ślepe szczęście” wiele razy, jak większość książek JCh. I za każdym razem zachłystuję się śmiechem w tych samych miejscach. I jak do innych książek autorki wracam i nigdy mi się nie nudzą.
To jest ten rodzaj poczucia humoru, który chłonęłam od dzieciństwa, i który przyjęłam z dobrodziejstwem inwentarza. Słownictwo, sformułowania, cytaty. Z całym szacunkiem dla Alka Rogozińskiego i Olgi Rudnickiej, którzy jako jedyni wydają mi się dążyć do ideału – jest nieźle, ale wiele pracy jeszcze przed nimi! Ja chcę się nad książkami śmiać tak strasznie jak Lucyna. „Lucyna zaśmiała się tak strasznie, że spłoszył się koń węglarza, stojący opodal” (no, kto wie skąd to cytat?).
Tytuł: Ślepe szczęście
Autor: Joanna Chmielewska
Wydawnictwo: Klin
Moja ocena: 8/10
(To inna skala niż dla reszty książek!)
PS. Nie będę ściemniać, kocham twórczość Joanny Chmielewskiej, ale powiedzmy do około 2000 roku. Późniejsze dzieła …. hmmm to już nie to, wybaczam jej je za względu na wcześniejsze.
PS2. Może będę odświeżać cyklicznie jej książki, pisać recenzje, żeby na blogu powstała dedykowana podstrona! O! Tak zrobię!
o nie, nie rób tego, bo będę musiała rzucić wszystko i sięgnąć po raz kolejny do Chmielewskiej… już czytając ten post bardzo chcę znowu zaczytać się w jej cudownej prozie! Nie ma co porównywać – umówmy się – nikt nigdy nie dorówna Chmielewskiej! Koniec kropka! Królowa jest tylko jedna!
O! I to jest porządny człowiek! Piątka!
miło mi – piątka! 🙂