Tak mi się w życiu składa, że przez ostatnie dwadzieścia lat miałam same całkiem przyzwoite szefowe.
Ale mój pierwszy szef!
Że też my, tam w biurze, nie wpadłyśmy na taki genialny pomysł jak ukatrupienie go?!
Dziewczyny pracujące w redakcji gazety „Marzenia i sekrety” wpadają i szczegółowo planują. Tylko realizacja im jakoś kuleje.
A że na życie, lub chociaż zdrowie, w najgorszym wypadku majątek, Waldemara czyha jeszcze kilka osób, to zamęt się robi niewąski.
Czy ktoś go zabił? Kto? I gdzie do diabła podziały się zwłoki?
Martyna, Sandra i Iwona po niedokonanej zbrodni, usiłują ukryć jej ślady i same gubią się we własnych poczynaniach. Ciotka Alicja jest znakomita, dzieci Iwony jeszcze lepsze. Komisarz Darski znowu prowadzi śledztwo, w którym szalone baby kręcą jak mogą!
A pyton?! No boski!
Pamiętna własnego zachowania przy czytaniu poprzedniej książki Rogozińskiego, tym razem czytałam w miejscach niepublicznych. I całe szczęście! Po pierwsze prycham i pokwikuję w głos. Parskam i chichoczę. I nie wiem czy mi się pogarsza, czy autorowi polepsza!
Nie wiem gdzie Wy siadywacie, ale na przykład ja, Joanna Chmielewska oraz smok z Carcassonne siadywamy na tyłku!
Kocham Pana Panie Alku (wiem, wiem w klasyku było Sułku). Tak wspaniale językowych dziwolągów pani Joanny nie kultywuje nikt! Dziękuję!
Za mało mi!
Czekam na kolejne!
Czekam na więcej!
Tytuł: Zbrodnia w wielkim mieście
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Moja ocena: 9/10
Dziękuję?