Wyobraźcie sobie, że otrzymujecie zaproszenie na dwór królewski. Kogo zabieracie jako członka delegacji?
Nabzdyczonego kasztelana?
Wiecznie podchmieloną kucharkę?
Ohydnego ogrodnika?
Sprytną i umiejącą się zachować managerkę?
Trwale super-psycho guwernantkę?
Aaaaa-ha!
No niełatwy wybór przed Marią Kostka z Kostki.
Królowa Holandii zaprasza rodzinę Kostków z wizytą na swój dwór, aby im podziękować za zwrot, przypadkowo odkrytego na zamku, obrazu Rembrandta. Skąpy ojciec odmawia udziału, wniebowzięta matka nie odróżnia rodziny królewskiej z Holandii od tej z Wielkiej Brytanii, więc pierwsza wybiera się z wizytą. Kogo Maria ma dobrać do delegacji, aby nie było wstydu, ale i by docenić personel zamku.
Moi drodzy po raz piąty spotkanie z Kostkami przypłaciłam chrypą, łzami, bólem brzucha i policzków. Ze śmiechu.
Wariactwo zamkowe rozszerza się tym razem na Europę! Jeszcze moment i spotkamy panią Cichą podśpiewującą „życie jest cudowne, różowe, beżowe” na warszawskiej Starówce. No bo Józef to zamku Kostka nie opuści!
Genialny humor, gagi sytuacyjne i językowe. Kocham historie o Arystokratce!
I wyobrażam sobie jak Evžen Boček, kasztelan zamku Milotice, złorzecząc pod nosem na „muflony” zwiedzające jego zamek, przeplata to przekleństwami na tych baranów, którzy czytają jego książki i domagają się następnych!
To ja! To ja! Chcę jeszcze! Chcę kolejnych przygód Marii i obsady zamku Kostka!
A Wy? Znacie Kostków? Tęsknicie za czeskimi arystokratami i ich personelem? To szybko chwytajcie „Arystokratkę na królewskim dworze”!
Tytuł: Arystokratka na królewskim dworze
Cykl: Arystokratka t. V
Autor: Evžen Boček
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Moja ocena: 9/10