Tęskniliście za „Zawieruchą”? Ja bardzo!
Powrót do kamienicy na rogu Siennej, Wielkiej i Zielnej, to jak wyczekiwany powrót do domu. Czytelnik zanurzając się w lekturze z radością wita Polę, Julię, ciotkę Klarę i babcię Adelę. Z przyjemnością czeka, co z niczego wyczaruje do jedzenia Balbina. Dziwi się jak szybko rośnie mała Linka. Razem z nimi wszystkimi czeka na wkroczenie do Warszawy piłsudczyków, a z jeszcze większymi emocjami na przyjazd na świąteczny urlop Stasia. Wypatruje wieści od Zosi i Witolda z Piotrogrodu.
Kobiety z rodziny Keller dotknęły wszystkie możliwe przykrości i nieprzyjemności, jakie może nieść wojna. Tuż przed nią straciły majątek, a potem przytrafiały się i choroby, śmierć, bieda, głód, rewizje, poszukiwanie zaginionych krewnych, oczekiwanie na powrót wojskowych. Te trudne zdarzenia przeplatają się ze szczęśliwymi chwilami, dramaty następują po chwilach śmiechu. A w tle nadal kryje się tajemnica utraty majątku i kryminalnych wydarzeń z poprzednich lat. Tym razem nawet babcia Adela, z właściwym sobie wdziękiem, prowadzi śledztwo zadając trudne pytania i przymuszając interlokutora do odpowiedzi:
„– z urodzenia wcale nie jestem damą, tak samo jak pan nie jest dżentelmenem. Nie musimy się ze sobą cackać.”
s. 234 „Błędne ognie”, Ida Żmiejewska, Skarpa Warszawska, Warszawa 2023
Czy ktoś śmiałby nie odpowiedzieć?
Niesłychanie mnie zaskakuje to, jak ogromną przyjemność sprawia mi zanurzenie się w okropnym czasie pierwszej wojny, w ponurej i wciąż niespokojnej Warszawie, w traumatycznych wspomnieniach z frontu, lub w wstrząsanym rewolucyjnymi nastrojami Piotrogrodzie. Okropne zdarzenia, okrutny czas. Ale opisane są w sposób, który nie pozwalając zapomnieć o dramatach, pokazuje nam też codzienne życie zwykłych ludzi. Rodzin, które straciły kogoś bliskiego, które rozdzieliły wojenne tułaczki, które utraciły majątek, osób, które poszukują swych bliskich lub szukają pomysłu na siebie, na swoje, dalsze w tej zawierusze, życie.
Z drugiej strony ten zwykły obraz życia jest przepleciony szczegółowo opisanymi wydarzeniami historycznymi. Research wykonywany przez autorkę budzi mój ogromny szacunek i podziw. Jeżeli w tej historii przewija się zdarzenie czy miejsce historyczne, to możecie mieć stuprocentową pewność, że działo się dokładnie tak, wyglądało jak w opisie, nie ma możliwości żeby ulice nazywały się inaczej, budynki stały gdzie indziej, a zachowania były niezgodne z duchem epoki. Jeśli coś było niemożliwe w 1916/1917 roku, to nie ma szans znaleźć się na kartach tej historii. Książki Idy zawsze wkładają czytelnikom w głowy dawkę rzetelnej wiedzy historycznej, varsavianistycznej, obyczajowej z epoki, opakowanej w fascynującą, wciągającą formę. Nie ma zbędnego i nudnego dydaktyzmu, a jest żywa historia.
Do tego warstwa językowa, realna i prawdziwa, z urokiem, uczuciem i odpowiednią dawką humoru i dowcipu. Z pewnymi smaczkami literackimi i – nieoczekiwanie – serialowymi. Ciekawa jestem czy też znajdziecie! Ja uwielbiam takie „niby nic”, a wiąże mnie z Autorką do obłędu. Że o kocie nie wspomnę!
A co się dzieje w tym tomie?
O rany! Wszystko! Wreszcie wychodzą na jaw niektóre głęboko ukrywane tajemnice! Zdarzają się sytuacje niezwykle dramatyczne, ale i wybuchają długo tłumione namiętności, romantyczne westchnienia oraz urocze sielskie taplanie się w błocie! Bo czasem każdemu można powiedzieć, jak babcia Adela do Poli:
„Chyba był ci potrzebny okład z błota na duszę”
s. 265 „Błędne ognie”, Ida Żmiejewska, Skarpa Warszawska, Warszawa 2023
Ktoś wraca, wyjeżdża, inni pozostają zaginieni, nowe problemy się lęgną, ale również pojawiają się możliwości ich rozwiązania.
Jest miłość, tęsknota, wielka naiwność, ale i spryt i zaradność w trudnej chwili.
Wracają do gry również wredni bohaterowie, i będą zatruwać życie, ale także ulubieńcy fanów Warszawianki, a trzy wiedźmy z Makbeta (Amelia, Oktawia i Rozalia – czyż nie?) knują nad kociołkiem, a wszystko wieńczy niewiarygodny wręcz skandal! No takie rzeczy w przyzwoitej rodzinie!
A w tle jak zwykle Warszawa. Czasem z tej pięknej strony, kiedy indziej z tej mniej atrakcyjnej. Cukiernia u Lourse’a w Hotelu Europejskim, Hotel Savoy z restauracją na werandzie, Hotel Francuski przy placu Zielonym czy dom mody Hersego, ale też obskurny hotelik na Powiślu, czy posterunek policji na Krakowskim Przedmieściu. I cmentarz na Powązkach z całkiem ówcześnie nową Bramą św. Honoraty. Wszystko to oddane z pietyzmem, buduje niepowtarzalny klimat tej warszawskiej opowieści. Zawsze gdy kończę książkę Idy, zaczynam tęsknić do tej starej Warszawy.
Moi kochani, nic tylko brać „Błędne ognie”, samowar herbaty (są przecież okazje, gdy można go wyjąć ze schowka pod łóżkiem), i czytać, czytać, czytać!
I nie martwcie się, Autorce za ostatnią scenę już się ode mnie oberwało! Co ta kobieta wyrabia z tymi zakończeniami!
Znowu czekam z szaleństwem w duszy na dalszy ciąg!
Tytuł: Błędne ognie
Cykl: Zawierucha
Autorka: Ida Żmiejewska
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Moja ocena: 10/10
Data premiery: 08.11.2023
Autorce i Wydawnictwu ponownie dziękuję za przytulenie loga CzytAśki do serc Kellerówien.