Alicja znów czarodziejsko wiedzie nas przez XX wiek, sama nic a nic nie ulegając czasowi.
Tym razem zabiera nas w paskudny czas II wojny światowej, gdzie w Paryżu jest agentką prawie J-23. Na nic podchody, zakusy i inne prowokacje. Niezwykła Alicja zabija wrogów, przewozi przesyłki przez pół wojennej Europy, chroni współpracowników, leczy dzieci, ratuje synków oficerów Abwehry, prawie kocha i prawie niemawidzi i przy tym ciągle wszystkim umyka, nie tracąc urody i mądrości.
A potem jest już zupełne szaleństwo czasów i postaci. Zimna Wojna w rozkwicie nie mogłaby nie mieć incydentu z Alicją. Hans Kloss w spódnicy był już nieco denerwujący, ale wszyscy bohaterowie Forsytha i Folletta wepchnięci w skórę Alicji wręcz zniechęcają. 🙁
_
Pamiętam jak zachwycił mnie pierwszy tom, drugi miał wiele uroku. A przez trzeci pędziłam jak opętana – ale po to, żeby mieć go z głowy. No niestety, Alicja Czasu Odzyskanego nie zdobyła mojej sympatii. Szkoda, ale mam nadzieję że znów zachwycą mnie kolejne książki pióra Pani Ałbeny, opowiada naprawdę piękne historie…