Wspólną cechą książek z cyklu „Meteo” Marcina Ciszewskiego są niespotykane zjawiska pogodowe. I trudno się zdecydować, czy to one są tłem dla sensacyjnych wydarzeń, z którymi borykają się Jakub Tyszkiewicz i Stanisław Krzeptowski, czy te wydarzenia są tłem dla ekstremalnej pogody.
W „Deszczu” nie pada, tutaj leje, leje jak z cebra. W stopniu niewyobrażalnym. Woda zalewa ulice, budynki, place, całe dzielnice Warszawy. Uniemożliwia przemieszczanie, funkcjonowanie, życie.
I w tym kataklizmie pogodowym do Warszawy przybywa prezydent Stanów Zjednoczonych. Air Force One, Bestia, kawalkady pojazdów, zamknięte ulice.
A cały czas niesamowicie leje.
Właśnie zmienił się rząd, nowi ministrowie, nowe miotły zamiatają stanowiska. Władza uderza do głowy.
A deszcz leje, leje, zalewa…
Prezydenci mają podpisać kontrakt wojskowo – ekonomiczny warty niewyobrażalne pieniądze, ich małżonki mają uczestniczyć w charytatywnej aukcji obrazów Heleny Berezowiec, żony Tyszkiewicza, który z ramienia Biura Zwalczania Terroryzmu imprezę tę ochrania. Aukcja bardzo elitarna, kilkanaście starannie wybranych osób, kilku niewyobrażalnie bogatych Saudyjczyków, bardzo znana piosenkarka – celebrytka.
Pada, leje, samochody ledwo się przemieszczają, parasole nie pomagają, kanalizacja nie daje rady.
Warszawę zalewa.
I gdy prezydenci ściskają sobie dłonie, a prezydentowe raczą drinkiem po owocnej aukcji, w galerii gaśnie światło, wybuchają hukowe granaty, znikąd pojawiają się terroryści.
Służby stają w pogotowiu.
A deszcz leje. W Warszawie wszystko poniżej skarpy zalane, góra też niknie pod wodą.
Pęd akcji nie pozwala odłożyć książki, emocje powodują zaciśnięcie dłoni na czytniku, do wyciśnięcia soków.
Emocje głównych bohaterów szaleją w głowie, na plecach czujesz krople wody!
Początkowo obawiałam się, że bez odświeżenia przynajmniej „Mgły” nie zorientuję się w wydarzeniach, ale nie ma takiego problemu. Z jednej strony nie nadążałam ocierać się z wody, z drugiej w pamięci otwierały się przydatne wspomnienia.
„Deszcz” zamyka cykl „meteo” definitywnie. Historie zostały opowiedziane, wątki domknięte (no może w jednym poczułam mały niedosyt, ale…), muszę przyznać to jeden z moich ulubionych cykli sensacyjnych. Zawsze nieszablonowe pomysły, wartka akcja z niesamowitymi twistami i niezwykle sugestywnie opisane kataklizmy. Bohaterowie budzący sympatię i czarne charaktery, którym czytelnik osobiście chętnie zrobiłby krzywdę.
Tym razem wylewnie (ulewnie) polecam!
Cały cykl i „Deszcz” na jego ukoronowanie!
Tytuł: Deszcz
Cykl: Meteo
Autor: Marcin Ciszewski
Wydawnictwo: Warbook
Moja ocena: 9/10