Nastawiłam się na pogodną historyjkę o lekkim zabarwieniu kryminalnym, podobną do tych z serii „Kot, który…”. Nie było podobnie. Tam jednak narracja jest prowadzona z punktu widzenia człowieka. Tu opowieść snuje kot.
Ale poza tym kryminał, a nawet mroczny thriller. Seryjny zabójca, dziwaczne rytuały, nowy mieszkaniec w okolicy z detektywistycznym zacięciem. Ponura atmosfera, koszmarne sny, nie mniej przerażające zdarzenia na jawie. I tylko wszyscy bohaterowie poruszają się na czterech łapach. A ludzie przewijają się w tle w charakterze „otwieraczy puszek”.
Francis, koci spryciarz, nowo przybyły do dzielnicy, trafia na straszliwie okaleczone zwłoki współplemieńca. Potem kolejne, i jeszcze jedne.
Ślady nie wskazują na człowieka, a wnikliwe śledztwo prowadzi do przerażających odkryć. Morderstw było mnóstwo, proceder trwał wiele lat. A kto to robił? Dlaczego? Po co? Człowiek? Kot?
Znakomite są przypisy, wyjaśniające i przytaczające fakty o kotach.
Czyli niby wszystko brzmi dobrze, a jednak czytałam jakoś powoli, bez problemu odkładając książkę, i nie dążąc w każdej chwili do jej kontynuacji. Niby pomysł fajny, ale chyba zbyt wiele tych mrocznych konfabulacji, gubiłam się, co się Francisowi śni, a co przydarza. Wydarzenia ginęły w oparach snów i wyobrażeń. Kota.
I ciężko się czyta papierową książkę. Nieporęczny format. Dwie ręce. Lampka. I czekanie na przesyłki kolejnych części. Szkoda, że nie ma tej serii w ebooku.
Ale ze względu na widzenie świata z poziomu wibrysów przeczytam kolejne tomy. Podobno dalej jest lepiej.
Autor: Akif Pirinçci
Tytuł: Felidae
Wydawnictwo: Świat Książki
Moja ocena: 5/10