W „Kasztanowym ludziku” jest wszystko, co lubię w kryminalnej historii. Tajemnica sprzed lat, będąca czynnikiem determinującym wydarzenia bieżące. Dość sympatyczni bohaterowie, intrygująca zagadka, i jak to w skandynawskich kryminałach, dziwne morderstwa i ważne społeczne tło. Oraz policjantka, która chce zmienić wydział. Policjant tymczasowo, karnie wycofany z Europolu. I sprawa niezwykle brutalnych, krwawych, morderstw. Ofiarami są matki dzieci, które mogły być źle traktowane, a otrzymane zgłoszenia, system duńskiej opieki społecznej pominął.
Na dodatek, na miejscach zbrodni znajdowany jest kasztanowy ludzik z niezwykłym śladem, wiążącym się z zamkniętą sprawą sprzed roku.
Jak powiązana z tym galimatiasem jest minister opieki społecznej, która wraca do pracy po rocznej przerwie spowodowanej dramatem, który dotknął jej rodzinę?
Czy rozwiązana sprawa jest rozwiązana? Czy kolejna ofiara jest już wyznaczona?
Opowieść niby trzyma w napięciu, wciąga, ale z drugiej strony bez problemu przerywałam czytanie, odkładałam na bok, nie ciągnęło mnie do książki.
Niesłychanie brutalne opisy morderstw, przeplatają się z nieco nużącymi opisami grzebania w aktach czy działania duńskich urzędów.
Początkowo wydawało mi się, że połknę książkę na dwa – trzy razy, ale w efekcie wlekła mi się cztery dni. Czyli trochę jednak balonik napompowany reklamą i promocją skisł. A może to ja po tych wszystkich super opiniach oczekiwałam niemożliwego?
Z pewnością nabrałam chęci na odświeżenie najlepszych skandynawskich kryminałów, bo klimat w „Kasztanowym ludziku” jest, tylko sama nie wiem czego zabrakło…
Tytuł: Kasztanowy ludzik
Autor: Søren Sveistrup
Wydawnictwo: WAB
Moja ocena: 6/10
mam ściągniętą w formie audiobooka, pewnie kiedyś sama sprawdzę 😉
Sprawdź! Bo coś w sobie ma!
I tak wysoką notę dałaś.
Chyba z sentymentu dla skandynawskich kryminałów!?
Skoro są „Niesłychanie brutalne opisy morderstw” to jest to książka na pewno nie dla mnie.
No brutalnie jest, i nudnawo na okrasę…