Pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę gdyby nie polecenie pani Danusi (dziękuję!), po prostu w zalewie ostatnich nowości i ilości grudniowo-świątecznych książek zniknęłaby mi doszczętnie. Nie znałam autorki, nie wyszukuję książek obyczajowych specjalnie, więc bez tej polecajki, po prostu bym przeoczyła.
A przeoczenie jej byłoby błędem.
Zaczyna się trochę zwykle, trochę niezwykle.
Poznajemy trzy kobiety. Bardzo różne. Żadnej w tym początkowym wydaniu nie polubiłabym.
Małgorzaty, kury domowej, skupionej na tym by nadchodzące święta były idealne według jej wizji, niezależnie od potrzeb i życzeń najbliższych.
Beaty, pięknej pani menedżer, samotnej, zgorzkniałej, złośliwej (i jak można nie kochać kota!).
Alicji, młodziutkiej i tak bardzo nieszczęśliwej, że mimo ogromnej miłości do zwierząt, wrednej dla ludzi.
Poznajemy też historię małego, chorego chłopca i jego psa. Psa pokochałam od razu. Ojca małego Brunona, Roberta nie.
Pies ucieka i przemierza pół Polski. Nie znające się wcześniej, Małgorzata, Beata i Alicja znajdują go o wiele kilometrów od domu, i dziwnym odruchem życzliwości do małego, chorego dziecka i jego wiernego przyjaciela postanawiają dostarczyć psa do domu. Kilkaset kilometrów. Na dwa dni przed Bożym Narodzeniem. Małgorzata ma samochód, ale nie jeździ, Beata chce przy okazji podróży pozbyć się kota, Alicja widzi tylko dobro psa, no odrobinę dziecka.
Trzy przepełnione z jednej strony złością, z drugiej dobrem i chęcią pomocy kobiety ruszają razem w podróż. Z psem i kotem.
Jak one się pięknie kłócą i wyzłośliwiają.
I jak pięknie autorka pokazuje nam drugie strony medali. Dlaczego dziewczyny są takie, jakie są. I czego każdej z nich brakowało, aby się zmienić. Również dlaczego Robert postępuje tak, a nie inaczej wobec matki. Dlaczego Irena, kiedyś zrobiła coś, czego do tej pory żałuje! Mam oczy w mokrym miejscu, jak mówią jedni. Albo pocą mi się oczy jak mówiła Nel z „W pustyni i puszczy”. Przy tej książce spociły mi się kilka razy.
„Magiczna podróż” zmienia wszystkie trzy. Małgorzata, Beata i Alicja wraz z opowiedzeniem swoich historii wyrzucają z siebie ból, zadrę powodującą zgorzkniałość, zacietrzewienie i brak cierpliwości, a otwierają w sobie pokłady dobra i życzliwości, ciepła i otwarcia na drugiego człowieka.
To ważna wskazówka, zastanów się czasem czemu tak się w Tobie gotuje niechęć do ludzi. Opowiedz to komuś. A jeśli spotykasz kogoś kogo wyraźnie uwiera jego historia, pozwól mu się wygadać.
No i najważniejsze, pozwolę sobie przekazać cytatem z książki:
„Będąc kobietą, musisz mieć przyjaciółkę, pomyślała Alicja. Rodzina, ukochany, dzieci to wszystko jest bardzo ważne, najważniejsze na świecie, ale bez kobiecej przyjaciółki po prostu nie dasz sobie rady w życiu. Każdej z nas była czasem tak okropnie, bo nie miałyśmy, z kim porozmawiać, nie miałyśmy nikogo, przed kim mogłybyśmy się wypłakać. Kogoś, o kim wiemy, że gdy zadzwonimy w środku nocy i powiemy: „Jest źle”, odpowie: „Mów”. Nie powie: „Zadzwoń rano”, nie powie, że dzieci, mąż, praca, tylko zachęci, by się wyżalić. W babskiej przyjaźnie wcale nie chodzi o wspólne zakupy, wypady do kina czy knajpy. Chodzi o świadomość solidarności, o to że jest w pobliżu inna kobieta gotowa wydrapać oczy każdemu, kto chciałby nas skrzywdzić. Taka, której opowiemy o naszym życiu i której będzie nas autentycznie żal. I nie musimy jej widywać codziennie. Możemy się spotykać raz na miesiąc, na rok, na dziesięć lat. Ważne że przy niej zdejmujemy maskę i jesteśmy sobą, i wcale się tego nie wstydzimy. Nie krępują nas nasze wady ani słabości, bo ona kocha nas nie ze względu na zalety, ale pomimo wad, których jest świadoma jak nikt inny.”
Bardzo gorąco polecam tę książkę!
Tytuł: Magiczna podróż
Autor: Kasia Bulicz – Kasprzak
Wydawnictwo: Świat Książki
Moja ocena: 8/10
Niezmiernie się cieszę, że dobrze doradziłam!
Ja z tych co rzadko płaczą, nawet na pogrzebach mam „suche oczy”, a tu łzy nie tylko w oku się zakręciły, ale i pociekły ciurkiem …
Recenzja piękna, nic ująć, a dodać tylko to, że pies nie uciekł bo miał okazję, tylko postanowił odszukać chłopca i dostarczyć mu ulubiony samochodzik! A pogubił się prawie u celu (chłopiec był w Centrum Zdrowia Dziecka, a pies stracił trop w samej Warszawie)… moim zdaniem to bardzo ważne 😀
Dziękuję – i przy okazji życzę świątecznych Świąt!
Wesołych Świąt!?
Asiu Twoje recenzje są jak „małe” opowiadania?.
Kochana! Dziękuję ?