Przez pierwszych kilkanaście stron książki nie byłam pewna, czy to lektura dla mnie. Kościelni dostojnicy rozmaitego szczebla stresujący się ginącymi z różnych kościołów przedmiotami?! Kuria zatrudniająca prywatnego detektywa?! Odrębnie angażująca policję?
Ale, na szczęście, okazało się to tylko niezbędnym zawiązaniem akcji. Bo przedmioty, pozornie nic nie warte i w żaden sposób nie związane ze sobą, okazują się tylko środkiem do celu…
A scena spotkania detektywa z policją w kościele, na samo wspomnienie wywołuje uśmiech!
Detektyw zatrudniony przez kurię jest bowiem specyficzny. Chaos, przypadek, szczęście w nieszczęściu, to jego łagodna charakterystyka. Dla absolutnego kontrastu policjantka zajmująca się sprawą jest uosobieniem opanowania i profesjonalizmu. Ogień i woda! A przeciwieństwa się przyciągają!
W sprawie przewijają się jeszcze sprytny i inteligentny nastoletni siostrzeniec detektywa, przemiła sąsiadka piekąca pyszne ciasta, nad ambitny sekretarz biskupa i kilka innych osób w tle niezbędnych do prowadzenia akcji.
A akcja umiejscowiona we Wrocławiu, który jest idealną lokalizacją na poszukiwanie dawno zrabowanych, a następnie ukrytych, bądź zaginionych skarbów. Jak pięknie Autorka wplotła tu historię zamku Książ, księżnej Daisy czy nieodległego Wałbrzycha, jego rozkwitu, upadku i obecnego zawieszenia.
Czytelnik otrzymuje wiązkę faktów historycznych i solidną porcję fikcji sprytnie splatającą tę historię, a wszystko opowiedziane wspomnieniami i retrospekcjami. A na dodatek poszukiwanie zaginionego skarbu (i to jakiego!) prosto jak z przygód Pana Samochodzika!
Wątki historyczne charakteryzują się należytą powagą, współczesne działania grupy poszukiwawczej przeciwnie – odpowiednim dowcipem. Wszystko się pięknie składa i całość stanowi znakomitą rozrywkę.
A lekki styl Autorki, sposób opowiadania historii, umiejętnie łączący historię z fikcją i spinający całość dowcipnymi klamrami, bardzo mi przypadł do gustu.
Z pewnością przeczytam pozostałe Jej książki! A „Na miłość boską” polecam! Poprawi Wam humor! Gwarantuję!
Tytuł: Na miłość boską!
Autor: Malwina Ferenz
Wydawnictwo: Filia
Moja ocena: 8/10
PS. Zamek Książ w planach w tym tygodniu! Może ja też znajdę jakiś trop? A może skarb! Tylko Bożydar, na miłość boską, niech siedzi we Wrocławiu!
Słyszałam, że autorka pisze całkiem zabawnie, więc jakąś jej książkę mam na czytniku, jednak ciągle obawiam się trochę czy faktycznie może przypaść mi do gustu… Ale skoro wrzuciłam na półkę, to może i kiedyś sprawdzę 😉
Sprawdź! Ja się szczerze znakomicie bawiłam!
Mnie ta książka zachwyciła absolutnie! i gorąco pragnę dalszego ciągu!
Jedna z najlepszych komedii!
Super i też bym chętnie jeszcze spotkała Bożydara, Aldonę i Mariusza!?