Rok temu wśród greckich błękitów zachwycałam się „Gwiazdą Północy, Gwiazdą Południa” i nie mogłam wyjść ze zdziwienia jak bardzo przypadła mi do gustu taka „nie moja” historia. I bardzo czekałam na kontynuację.
I wreszcie ją mam!
„Pan Kamienia Wschodu” wciąga nas w świat konfliktu Cesarstwa Słońca i Królestwa Żeglarzy, wszystkie wątki przypominają się, a dla tych którzy nie czytali „Gwiazdy Północy, Gwiazdy Południa” są przytoczone w wystarczającym stopniu.
Księżniczka Aline, córka króla, po powrocie do domu, czy chce czy nie, musi wyjść za mąż. Kandydata wybierze ojciec.
Bo takie są reguły. Zasady. Sztywne wzorce patriarchatu. I nie ma znaczenia jej chęć i wola. Podstępem i przypadkiem udaje jej się wyjść za mąż nienajgorzej, ale czy temu, którego poślubiła może zaufać? Kto i po co zdradza jej tajemnicę?
Jaka jest kraina Północy, w której przychodzi jej się skryć po wygnaniu z ojczyzny, po wyklęciu przez rodzinę?
Kto wśród krewnych i przyjaciół jest wrogiem i zdrajcą, a komu można powierzyć swe tajemnice i życie?
Niesamowicie obrazowo nakreślony świat tak inny od tego gorącego, surferskiego z „Gwiazdy”, ale jak i tam barwna, pędząca akcja, niewiarygodne ucieczki i pościgi. A sceny bójek i bijatyk! Muszę koniecznie zapytać Autorkę czy sama ćwiczy jakąś ze sztuk walki! Są opisane obłędnie!
Fantastycznie jest tu przedstawiony skostniały, patriarchalny i związany wiarą pełną skrzywień i dewocji świat Królestwa, i przeciwstawny mu wolny i podkreślający przesadną wiarę w indywidualność i wartość jednostki świat Północy. Na Północy kobieta może zostać Dowódczynią wojsk, szkolącą męskich zastępców, może opierając się na innych kobietach zbudować czy wyszkolić armię. Ale może też wszystko stracić w mgnieniu oka. Zwłaszcza gdy czasem musi pamiętać, że przede wszystkim jest kobietą.
Gdy wpadniecie w ten niezwykły świat, w którym jednocześnie są samochody, komunikatory, GPS i nowoczesne media ale daleko na Północy zamki są przeniknięte zimnem i wilgocią tak, że trzeba palić w kominkach, a prądu może brakować, gdzie wiedźmy przeprowadzają próby, a karły mają moc zniewalania wzrokiem, gdzie sztorm powoduje u czytelnika dreszcze mimo trzydziestu stopni wokół, to nie wyrwiecie się aż do końca. I znowu zostaniecie z niedosytem! Co dalej?
Halo!
Autorka!
Tak to się nie robi.
I znowu mam czekać rok do kolejnych wakacji?
Znakomita rozrywka, barwny, niezwykły a jednocześnie prawdopodobny, świat, wyraziste i silne bohaterki (bohaterowie też niczego sobie), i wszystko opisane językiem jaki lubię, wartkim, żywym, pełnym bliskiego mi dowcipu. Najpierw czytałam szybko, bo wciągał mnie pęd akcji, a za moment wracałam, bo po prostu lubię sposób, w jaki Joanna Lampka pisze.
I chcę jeszcze!
Nigdy nie polubiłam ponurego i nudnego Tolkiena i jego smutnych krasnoludów, a za to bardzo pokochałam żwawą, zwariowaną i pelną silnych kobiet Lampkę!
Tytuł: Pan Kamienia Wschodu
Cykl: Mistrz Gry
Autorka: Joanna Lampka
Wydawnictwo: AlterNatywne
Moja ocena: 9/10
Data premiery: 09.07.2021
Autorce i Wydawnictwu AlterNatywnemu dziękuję za możliwość przedpremierowego cieszenia się tą fantastyczną historią.
No cóż, o gustach się nie dyskutuje 😀
Też mam książki, których mimo wielu podejść nie przeczytałam i pewnie nie przeczytam – m. in. „Paragraf 22”.
Ale krasnoludy smutne? … No nie … nie rżą wciąż ze śmiechu, ale do gotheowskiego Wernera baaaaardzo im daleko … one są takie bardziej wściekłe niż smutne …
Wszystko dobrze, ale – Tolkien nie jest nudny! Ponury owszem, choć nie ciągle, a jego krasnoludy są pierońsko charakterne! Zwłaszcza Gimli; a że czasem głupio postępują, to dość zrozumiałe skoro to przede wszystkim zabijaki i hmm … ?sybaryci? hedoniści? … ?
A do tej książki zajrzę, recenzja zachęca ?
Próbowałam wielokrotnie, ale zmęczyłam w całości tylko Hobbita (był lekturą w liceum), reszta usypia mnie w 10 minut. Filmów też nie dałam rady?
Przez Tolkiena nie ruszałam przez lata nic z etykietką fantasy?