Trudny temat, niełatwe charaktery bohaterów. Lawina przerażających informacji.
Jest tu historia przemian. Człowieka jako jednostki, a jednocześnie niby w tle, ale drobiazgowo opisana historia przemian w Polsce.
Skąd wziął się człowiek taki jak Witold Niemcewicz. Co go ukształtowało, co potem zmieniło. I jak.
W pewnych przypadkach zrozumienie swoich win, żal za ich popełnienie, dążenie do odkupienia, nie dadzą człowiekowi, tego na czym w danej chwili mu najbardziej zależy. Tak się świat układa, tak się życie kręci. A przemiana z hulaszczego krezusa w wyciszonego dewota… no cóż mądry człowiek, który zorientował się, że pieniądze szczęścia nie dają. Ale bardzo ułatwiają życie. Łatwo być szanowanym członkiem lokalnej społeczności po prostu ten szacunek kupując organami. Kościelnymi.
Bo samemu się lubi śpiewać.
Trudniej byłoby skupić się na rzeczywistej pomocy skierowanej do ludzi i dla ludzi.
Okazuje się, że nie wszystko można kupić. Nawet jak się komuś wydaje, że tak.
Ale wtedy historia Witolda nie byłaby prawdziwa. A tak jest.
A dobrymi chęciami w świecie wielkich pieniędzy, to wiadomo co jest wybrukowane.
Nie polubiłam również Agnieszki, nie wzbudziła we mnie sympatii. Jej zaangażowanie sprawiało wrażenie, nie wiem jak to określić – nieszczerego, dętego. Walka w dobrej sprawie, ale zbudowana na wewnętrznej złości na świat, sprawia wrażenie prowadzonej nie dla osiągnięcia szczytnego celu a tylko zagłuszenia wewnętrznych demonów.
Do których miała prawo, ale powiedzmy sobie szczerze, są trudniejsze historie, gorsze dzieciństwa. Oczywiście są też bardziej bezwartościowe i dęte aktywności i działalności.
I znowu, może dlatego, że jest gorzko, to jest prawdziwie.
I nieistniejąca relacja marnotrawnego ojca i zbuntowanej córki. Tu nie ma zwycięzcy. Tu są tylko emocjonalnie przegrani. On nie doczekał przebaczenia, ona sobie zapewne nie wybaczy.
Bardzo, bardzo poważny temat opakowany w warstwę kolejnych niełatwych. Nie ma lekkiej sensacji, nie ma słodkich scen. Nie ma żartu, łatwej pogoni za lekko rozbawionym i rozemocjonowanym czytelnikiem. Pojawia się dreszcz przerażenia, że to może nie być fikcja. I nie jest. Chiny to potworny kraj.
Spodziewałam się może czegoś w stylu Chmielarza, może Bondy. Jednak rozrywki. Nie. Tak łatwo nie było!
To bardzo dobra książka, która zostanie w głowie. Polecam.
Niech każdemu zostanie.
Poważnie.
Tytuł: Serce nr 62
Autor: Zbigniew Górniak
Wydawnictwo: RONIN
Moja ocena: 9/10