Im dalej w historie o Rocco tym bardziej widzę w nim cechy Montalbano. Z każdą kolejną książką głód na takie opowieści rośnie.
Tym razem Rocco z najwyższym wstrętem zajmuje się ofiarami banalnego wypadku drogowego. Niby wypadek, ale coś tam jest dziwnego.
Następnie Rocco skupia swoją uwagę, a i pracę całej komendy na poszukiwaniu zaginionej nastolatki. Nikt oficjalnie nie zgłosił jej zaginięcia, ale niejasne poszlaki plus jego niebywały śledczy instynkt, kierują tajne śledztwo na tor porwania dla okupu. Czy słusznie? Co i kto za tym stoi?
Obsada komendy w formie. Choć Caterina chora. Ale Italo o nią dba. Flip i Flap jak zwykle prosto z komedii, Farinelli złośliwy, prokurator męczący a kwestor domagający się szczegółów dla dziennikarzy. Świetna jest ta atmosfera komisariatów we włoskich kryminałach!
Ale ten śnieg w maju!!!
Prywatne sprawy nieco się plączą, Nora jest urażona, Anna czasem też. Marina coraz częściej wspomina o odejściu. A rzymskie wątki ścigają Rocca jak zwykle. Czasem przyjaciele, czasem nie.
Zakończenie jeży włos na głowie!
Bardzo gorąco polecam! I już czekam na następny tom!
Tytuł: Zła pora roku
Cykl: Śledztwa Rocco Schiavone
Autor: Antonio Manzini
Tłumacz: Paweł Bravo
Wydawnictwo: Muza SA
Moja ocena: 9/10
Na inne włoskie kryminały zapraszam na stronę www.czytaska.pl/kryminalne-wlochy/