Close

„Skradziony klejnot” – Alek Rogoziński

Można opowiadać o historii zabawnie.

To moje podstawowe wrażenie po zakończeniu lektury najnowszej książki Alka Rogozińskiego „Skradziony klejnot”. Można ludziom sprzed wieków odjąć cmentarnej sztywności, dodać żywego człowieczeństwa. Tak, oni też jedli, pili, mieli kaca, żartowali i śmiali się, byli złośliwi wobec siebie nawzajem, dokuczali sobie delikatnie i niekoniecznie. Knuli, intrygowali i podkładali świnię. Bo to ludzkie było i jest.

„Skradziony klejnot” przedstawia nam historię, w której tatuniowi pewnej francusko- (po mamuni) polskiej hrabianki jakoś się rozbiegł mająteczek. Starszą córkę jeszcze za mąż wydał i na koszt zięcia będą hrabiostwo mogli żyć, ale młodszą trzeba wyekspediować do (prawie już) bezdzietnej siostry, po której to siostrzenica ma szanse odziedziczyć majątek. Ale tylko pod warunkiem, że przybędzie do tej dziczy Polską zwanej i w niej osiądzie.

Zanim razem z hrabianką Julią poznamy jej ciotkę, zbójców w polskim lesie i Marysieńkę Sobieską i tajniki jej otoczenia, przyjdzie nam niepostrzeżenie poznać mit o Erosie i Psyche oraz zawiłości elekcji Jana III Sobieskiego. A wszystko to potem zostanie okraszone kryminalną tajemnicą, matrymonialnymi zapędami kawalerów u dworu czy erotycznymi ekscesami państwa oraz służby. Oczywiście opisane dowcipnie, ze swadą i fantastyczną językową zabawą.

Widać, że Autor w warszawskim XVIII liceum im. Jana Zamoyskiego (dziadka pierwszego męża Marysieńki, może to ma znaczenie?) historii się uczył. Przyzwoicie, a nawet chyba z przyjemnością. Bawi się nią znakomicie, przeplatając to, co się dzieje wokół bohaterów, z wspominanymi czy opowiadanymi zdarzeniami, a nawet zahaczając o mitologię. I właśnie tak opisana historia mimowolnie, między szpadą, gorsetem a chichotem, zostanie czytelnikowi w głowie. Takiej nam trzeba.

Wiecie dlaczego piękna Marysieńka Sobieska mówiąc zasłaniała twarz wachlarzem? Nie? No to w „Skradzionym klejnocie” się dowiecie.

Autor pokazał nam właśnie życie w tamtej epoce bez zadęcia i powagi, a z przymrużeniem oka. Bardzo podobały mi się również opisy potraw na ucztach, strojów (zwłaszcza niekonwencjonalnego, nowatorskiego w swych toaletach Pierra – tu by się przydała wersja ilustrowana!), czy tajniki codzienności dotyczące higieny (raczej wątpliwej?) czy chorób i metod ich leczenia.

Taka „żywa” historia ma dla mnie urok. Nawet jeśli ta jej lżejsza część to domysły lub pomysły autora. Ale czy trzeba prowadzić badania historyczne by stwierdzić, że w XVII wieku ludzie się śmiali?

Ach! No i jest w tej książce coś co bardzo lubię! Dawna Warszawa, jej pałace, ulice, ówczesne zakamarki i ogrody. Opisane niezwykle plastycznie. Znów szukałam miejsc w sieci i pałacyków w albumach o starej Warszawie.

Jest tu zatem przygoda i tajemnica, klujący się romans, zbójcy, szpady i gorsety. Klejnoty i dworskie intrygi. Trochę perfumy i nieco smrodku. Znakomita rozrywka!

Tuszę, że autor kontynować ową opowieść będzie, albowiem wysoce jestem ukontentowana lekturą!

Tytuł: Skradziony klejnot
Cykl: Gorset i szpada
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Lekkie
Moja ocena: 9/10

PS. Prywata do Autora: Ja Ci dam ludzi nikczemnych wzrostem! Ja Ci dam!

Pamiętaj wielkoludzie, co rzekł ojciec panu Michałowi: „Dał ci Bóg nikczemną postać, jeśli się ludzie nie będą ciebie bali, to się będą z ciebie śmieli“.

Ja Ci jeszcze pokażę!

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2024 Co Aśka przeczytała... | WordPress Theme: Annina Free by CrestaProject.