Nastawiłam się na kryminał na wesoło. I owszem był kryminał, owszem chwilami do śmiechu. Ale był też temat w tle, trudny, poważny, nie do śmiechu. I historia rodzinna. I laurka dla Ustki.
Główna bohaterka, Madzia Garstka wraca do rodzinnej Ustki po studiach. Na wakacje, trochę pomóc babci, trochę odnowić nieco zagubione rodzinne więzi.
I zaraz na początku swojego pobytu na plaży znajduje trupa. Denata (tak podobno lepiej brzmi).
I malutka miss Marple (pół wieku młodsza), zaczyna prowadzić swoje śledztwo.
Kim był trup/denat, co go sprowadziło do Ustki, czy na pewno padł ofiarą zbrodni, czy warto szukać potencjalnego sprawcy?
Wszystko to gnębi Madzię jednocześnie wplatając ją w wir lekko i silniej powiązanych wątków. Jak najbardziej są i tropy kryminalne (mafijne powiązania ofiary) ale i sceny szaleńczo śmieszne (wieczór panieński), mrożące krew w żyłach (wizyta pana Jankowskiego) i rodzinnie wzruszające (zwierzenia babci ale i ciotki).
Bardzo zróżnicowana historia, trochę wprawiająca w rozchwianie w odbiorze. Niełatwa do zaszufladkowania.
Ale skoro autorka twierdzi, że kryminał to niech będzie kryminał!
I mam nadzieję, że Madzia Garstka jeszcze jakiegoś trupa znajdzie (w porcie, na szosie, może na pirackim wycieczkowcu?!). Znakomicie się to czytało, bohaterowie i bohaterki budzą sympatię. A Ustka jak zyskuje! Choć raczej po sezonie… ?
A na poważnie:
To druga z kolei książka poruszająca w tle temat przemocy domowej. Brutalnej, potwornej i w wielu przypadkach odbieranej przez ofiary jako, po pierwsze, nie do zwalczenia w ich sytuacji, po drugie, jako coś co przynosi wstyd im a nie ich oprawcom.
Mówmy o tym, zwracajmy uwagę, pomagajmy, jeżeli trafia się okazja i bez niej.
Niech zginie wreszcie społeczne przyzwolenie i idiotyczna akceptacja dla kretyńskich haseł „jak się żony nie bije to jej wątroba gnije” oraz „nie mów nikomu co się dzieje w domu”!
Tytuł: Trup na plaży i inne sekrety rodzinne
Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN
Moja ocena: 9/10