Obraz, który powstając obrósł legendą. Obraz, który przedstawia to, co oglądający chce zobaczyć. Uwielbiany za przekaz przez Polaków i Litwinów. Nienawidzony przez niemieckich fanatyków.
Ogromny i rozmiarami, i ilością postaci.
Joanna Jodełka świetnie sfabularyzowała historię powstania obrazu i potem jego dalsze fascynujące losy.
Czy można niepostrzeżenie wywieźć z bombardowanego i obleganego miasta, coś tak ogromnego, tak by nie pozostawić śladów i niechcianych świadków?
Jak wiele są gotowi poświęcić dla uratowania obrazu ludzie związani z nim emocjonalnie, ale i przypadkowi, wplątani w jego niezwykłe peregrynacje.
Właściwe zabezpieczenie i zapakowanie, znalezienie środka transportu, przedarcie się z Warszawy do Lublina przez drogi okupowane strumieniami uchodźców, ostrzeliwane przez najeźdźców, z tak ogromnym, zarówno gatunkowo jak rzeczywistymi wymiarami, pakunkiem, to niezwykły wyczyn.
A potem ukrycie w okupowanym mieście, praktycznie pod samym nosem niemieckich najeźdźców.
Świetnie wykreowane postaci, zarówno historyczne, jak i te, które w historii obrazu ujmuje się lakonicznym „i inni”.
I nieważne przecież, że wszyscy wiemy, że obraz ocalał, że obecnie pięknie odrestaurowany wisi spokojnie w Muzeum Narodowym, czyta się tę opowieść z zapartym tchem, zaciśniętymi zębami. Uda się uciec? Zabezpieczyć? Schować? Zmylić tropy?
Emocje budzą losy obrazu ale i wszystkich bohaterów, rzeczywistych i nie, budzących sympatię i odrazę.
Po prostu znakomicie napisana książka!
I chyba muszę iść do MN, odświeżyć widok Bitwy w pamięci.
Tytuł: Dwa miliony za Grunwald
Autor: Joanna Jodełka
Wydawnictwo: WAB
Moja ocena: 8/10