Miałam się zachwycić, zatchnąć, otworzyć usta i przestać żyć. Rzucić się w szalony taniec literatury po Barcelonie. I coś nie poszło tak jak powinno.
Zagadka, która stanowi osnowę tej historii, wije się i plącze. Szkatułkowa konstrukcja miesza w głowie, ilość bohaterów i ich powiązania kręcą, opisy miasta, zaułków, mgły i mroku chwilami nużą nadmiarem budowania klimatu w stosunku do fabuły, kiedy indziej wartka akcja przytrzymuje i nie pozwala się oderwać.
Niektóre postaci budzą wstręt, inne litość, złość, rzadziej sympatię.
Generalnie wizerunek barcelońskich ojców rodzin jest fatalny. Niezależnie od pochodzenia i klasy są makabrycznymi terrorystami dla swoich rodzin. Jeden Gustavo Barcelo wyłamuje się z tego obrazka. Córki są naiwnymi księżniczkami więzionymi w wieżach a zakochani w nich młodzi ludzie głównie zostają ofiarami drastycznych pobić…
Matki umierają młodo lub nie mają nic do powiedzenia.
A wszystkich bezkarnie zastrasza, torturuje, tłucze i morduje niezatapialny psychopata Fumero.
I tylko książek jakoś mi w tym mało…
I sama nie wiem czy mi się podobało czy nie. Trochę za dużo tego mglistego ponurego mroku, tego budowania dreszczowego klimatu. Z drugiej strony ten straszny dom i jego upiór w operze budzi chęć powrotu do Barcelony… właśnie mglistej, pustej deszczowej… i sprawdzenia jak wygląda dom numer 32 przy alei Tibidabo.
Zerknęłam na opinie na lubimy czytać i chyba nie sięgnę po „Grę Anioła”. Przynajmniej nie teraz. Co za dużo to niezdrowo. Szkoda tylko, że rzuciłam się na promocje i kupiłam od razu cały cykl… ale może kiedyś…wrócę i wtedy zobaczymy czy Gra Anioła bardziej zmęczy czy zauroczy…
Tytuł: Cień Wiatru
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: MUZA
Moja ocena: 7/10
Cóż, myślałam, że znalazłam fajnego bloga o książkach, ale jednak… Ostatnia przeczytana recenzja (a zaciekawiły mnie 3) i już wiem, że nie mamy podobnego gustu. Mróz 9/10 a Zafon 7/10? O tempora, o mores!
No cóż, de gustibus non est disputandum. Mroza od tamtych czasów już przestałam lubić (pewnie oceny zweryfikowałabym w dół), Zafona mimo kolejnej próby po latach, lubić nie zaczęłam (ocen bym nie podniosła) mimo miłości do Barcelony, mglistych klimatów i zakurzonych książek?.
Pozdrawiam!
Ja zaczynałam swoje czytanie tą książką i byłam zachwycona, do tego stopnia ze nie mogłam doczekać się kiedy koleżanka pożyczy mi gre aniola, wiec kupiłam ją sama. Jako początkujący czytacz miałam do tego prawo. Generalnie raczej zachwyciła mnie cała historia bez wydawania się w szczegóły estetyczne. Jak przeczytałam gre to stwierdziłam ze juz takiej książki super na pewno nie znajde;) to bylo kilka lat temu. Znalazłam nie jedną;) przeczytaj gre. Jest podobna i warto chociażby dlatego ze obie są połączone.
Czytałam marinę… Schemat podobny tylko w skondensowanej formie. Ostatnich dwóch nie czytalam ale sięgne. Z ciekawości. Obstawiam ze będą podobne. Tak samo jak z książkami Browna ten sam scenariusz, wiadomo ze rozwiąże zadanie, wiadomo czego mniej więcej sie spodziewać, ale mimo wszystko sięga się po kolejną część.
? wrócę, wrócę do nierealnie mglistej Barcelony, choćby z sympatii dla samego miasta. A i dla niektórych dreszczyków wywoływanych przez Zafona też….