Close
Cud w dolinie poskoków

„Cud w dolinie Poskoków” – Ante Tomić

Cud w dolinie poskoków

Przez dwadzieścia lat spędzaliśmy wakacje w Chorwacji. Początkowo zwiedzaliśmy, w ciągu dwóch tygodni mieszkając w dwóch różnych regionach lub na wyspach. Aż trafiliśmy w jedno miejsce. I tam jeździliśmy już co roku, przez bite dziesięć lat.

Mieszkaliśmy u tej samej rodziny, piliśmy ich własne wino, jedliśmy ich jajka, pomidory, papryki i ryby złowione przez gospodarza, wszystko obficie podlane ich własną oliwą. Do tej pory czekoladowe ciasto wg przepisu jego żony jest dla nas wyjątkowe. Uczestniczyliśmy w ich uroczystościach, kibicowaliśmy Chorwacji w meczach, bujaliśmy się do pieśni, które śpiewał ojciec gospodarza z kolegami ze swojej klapy. „Ružo moja crvena…” brzmi mi w uszach nieustannie. Śmiałyśmy się z matką gospodarza, z jej nieco skostniałego męża i jego historyjek. Do konoby chodziliśmy do kolejnej zaprzyjaźnionej rodziny i spędzaliśmy tam godziny jedząc i pijąc lokalne „specijaliteti”. Stali się swego rodzaju daleką rodziną, oni nam przysyłali zdjęcia, gdy raz spadł u nich śnieg, my wysyłaliśmy im życzenia wielkanocne wyryte w śniegu na masce samochodu. Przygotowywaliśmy sobie prezenty i niespodzianki. My martwiliśmy się gdy szalały pożary, oni gdy u nas działo się coś niepokojącego. Ale niestety.

Przestaliśmy tam jeździć, gdy miejsce to przestało być odludne. Nasz cudowny ostatni dom w maleńkiej wsi, stał się za sprawą pewnego naszego popularnego rodaka, niezwykle oblegany. Wioska zapełniła się samochodami, konoba pod drzewami pęka w szwach i trzeba w niej rezerwować stolik. To już nie to.

Ale to, co przez dziesięć lat w nas wsiąkło, te opowieści, śpiewy, historie radosne i te mrożące krew w żyłach wspomnienia z ostatniej wojny, to mamy. Nadal oni są nasi. I mimo, że żyją nad morzem, a nie w odciętej od świata wiosce w górach opodal Splitu, to ich charaktery mają w sobie coś z niezwykłych Poskoków.

I teraz o Poskokach będzie mowa. 

W niewielkiej kotlinie wysoko w górach żyje rodzina. Niewielka i nieoczywista. Ojciec wdowiec i jego czterech, dorosłych już synów. Odcięci od świata, z dobrodziejstw cywilizacji korzystają tylko z prądu.

Od śmierci żony i matki radzą sobie żle, gorzej, fatalnie. Jedzą mamałygę na wiele sposobów oraz hodują brud, bałagan i zafarbowane ubrania… No taki męski świat.

Ale czują się panami swej małej wioski. Zwłaszcza stary Joza rządzi wszystkim i nie przyjmuje żadnych argumentów, które mogłyby zmienić jego widzenie świata. Ale gdy zaprzyjaźniony ksiądz doradza, że po prostu przydałaby im się kobieta, żeby ogarnąć te nieprzyjemne strony codzienności, Poskokowie uznają, że może coś w tym jest. Najstarszy syn, kombatant wojny bałkańskiej udaje się do wielkiego miasta szukać kandydatki na żonę.

I jeżeli do tej pory było śmiesznie i strasznie zarazem, to od tego momentu do tego robi się jeszcze kuriozalnie. Parskałam śmiechem, bo szaleństwo w wykonaniu Poskoków bawi, do tego przypominały mi się wyczyny i opowieści „naszych Hrvatów”, więc wiedziałam, że wszystko to, jest tylko odrobinę przesadzone.

Fantastyczna, komiczna opowieść pokazująca zarazem uroki, jak i nieznośne przywary naszych południowosłowiańskich przyjaciół. Autor uwypuklił wady swych rodaków w sposób ironiczny i żartobliwy, ale i otwierający oczy nam, którzy ten kraj znamy z kilkutygodniowych wakacyjnych pobytów w turystycznych miejscowościach i nie mamy pojęcia jak żyją ci ludzie, którym turystyczny sukces ich kraju się niekoniecznie podobał, a zachodzące zmiany niszczyły to do czego byli po prostu głęboko przyzwyczajeni. Ale czas nie stoi w miejscu, a odludnych miejsc już praktycznie nie ma.

Jak zatem potoczą się losy Poskoków? Wystrzałowo! Koniecznie przeczytajcie tę książkę, aby pojąć, że to co śmieszne to czasem straszne, czas pędzi, świat się zmienia i czasem nie mamy na to żadnego wpływu. A nie wszystkie zmiany są całkiem złe.

Obrazowość opisów i żywiołowość dialogów porywają w ten świat, nie sposób się oderwać. A do tego obłędne wręcz ilustracje  Katarzyny Kaczmarek urozmaicają ten obraz jeszcze bardziej!

Bawiłam się znakomicie! 
I będę do tej książki wracać!
Polecam gorąco!
Tęsknię za Chorwacją! Tamtą pustą, nieco dziką i z Jozami.

Tytuł: Cud w dolinie Poskoków
Autor: Ante Tomić
Tłumaczka: Dorota Jovanka Ćirlić
Wydawnictwo: Noir sur blanc
Moja ocena: 8/10

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2024 Co Aśka przeczytała... | WordPress Theme: Annina Free by CrestaProject.