Uśmiechnęłam się parę razy, kilka razy parsknęłam…
Bliżej tym razem do pani Rudnickiej niż Chmielewskiej, choć zdrobnienie Basieńka nieodparcie kojarzy mi się z „Romansem wszech czasów” a ilość niedobitych nieboszczyków przypomina „Wszystko czerwone” ale to jednak nie to.
Natomiast jest pokrętnie, śmiesznie, wybuchowo i nieprawdopodobnie. I tylko tej ciamajdowatości Kasi za kierownicą darować autorowi nie mogę!!! Jakaś kobita musiała mu się mocno narazić, że zrobił z niej taką idiotkę – kierowcę! Wrrrrr…
Morderczynie zza oceanu natomiast znakomite! Zakonnice w przebraniu twierdzące, że napotkana koszmarnie kolorowo poubierana baba przypomina im Whoopi Goldberg. Miodzio.
Dwa wieczory, lekko, łatwo i z uśmiechem. Dla lubiących kryminały na wesoło pozycja obowiązkowa!