Jaki splot okoliczności spowoduje, że Chyłka i Zordon, dobrze nie wiedząc o co chodzi i wbrew interesom kancelarii, podejmą się obrony himalaistki, objętej ostracyzmem własnego środowiska. Wracająca do kraju, z tragicznie zakończonej wyprawy, odsądzona od czci i wiary przez media i opinię publiczną Klara, nie budzi sympatii, a okoliczności podjęcia jej obrony, wręcz budzą grozę.
Co się stało na zboczu Annapurny?
Czy ofiary to ofiary gór czy ludzi? Kto przeżył? Kto zszedł ze szczytu i z której strony morderczej góry? Co i dlaczego dzieje się w Nepalu? I komu zależy żeby właśnie Chyłka broniła Klarę Kabelis.
Jakoś chyba uległam przesytowi Chyłką. Albo oparcie intrygi na górskich szczytach mnie odstręczyło. Nie lubię taternictwa, alpinizmu i himalaizmu. Nie umiem zrozumieć, po co ludzie to uprawiają. A tu nie dość, że bardzo rozbudowany i szczegółowo rozkminiony wątek wysokogórski, to jeszcze ta klientka dziwaczna i odpychająca!
Podczas czytania pierwszej części bez problemu odkładałam książkę i zajmowałam się tysiącem innych spraw (hello! mając nową Chyłkę?!?), za to drugą część wciągnęłam za jednym przysiadem (3,5 godziny w samolocie – co tu robić??).
Niby wreszcie wszyscy oczekujący wielkiego romansu prawniczego duetu, zaczynają dostawać jakieś buziaczki, przytulaski i wyznania, ale nie to, żeby autor odpuścił maltretowanie swoich bohaterów.
Zordon znowu dostaje manto. Czy naprawdę bycie prawnikiem w renomowanej kancelarii w Warszawie jest takie kontuzjogenne?
Chyłka też nie ma lekko. I psychicznie i fizycznie.
Ale nie mogę odmówić panu Remigiuszowi, że intrygę ponownie zaplątał oraz zasupłał tak, że nie wiadomo kto, i po co na kogo dybie. Kto coś wie naprawdę, a kto ściemnia. Wszystko jest niby wiarygodnie wytłumaczone, ale strasznie niewiarygodny jest sam zamysł. Motywacja. Ale cóż. Różni psychole chodzą po świecie. Tylko czemu wszyscy muszą na swej drodze napotkać Chyłkę?
I Dżoana w Himalajach, jakoś eeeeee…..
I jeszcze w charakterze wisienki na tym torcie to zakończenie. No nie! Co za dużo, to niezdrowo.
Już na ten tom nie rzuciłam się o 6:00 rano w dniu premiery, następny przeczytam… albo i nie…
Przykro mi☹️.
Tytuł: Kontratyp
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Moja ocena: 6/10