Ta niewielka pozycja ma w sobie coś. Treść. Fakty. Emocje. Piękny język. Znakomitą ironię. Przejmujące historie.
Niektóre zamknięte i jasno zakończone. Inne pozostawiające niedosyt. Wiedzy na dany temat. Może zakończeń niektórych historii. A zarazem nadmiar emocji i przemyśleń.
Są takie, w których prześmiewcza ironia i złośliwy język budzą uśmiech, inne raczej smutek, żal, nawet litość. Każda ciekawość. Żadna nie pozostawia zupełnie obojętnym.
Krótka forma klasycznych reportaży osadzonych w rozmaitych realiach, opowiadający historie sprzed wielu lat ale i zupełnie niedawnych. I takie rozciągnięte w naszej historii. Czasem bohaterem jest człowiek, czasem kilku, a czasem miejsce, a czasem jakaś historia.
Nie na darmo autor był wielokrotnie nagradzany za taką właśnie formę wypowiedzi. Znakomicie się czyta i mam tylko dwa zarzuty – jeden do Autora – czemu tak mało?; drugi do siebie – czemu dopiero teraz?
Już zamówiłam kolejny zbiór reportaży pana Macieja i czekam na nie bardzo niecierpliwie. I szukam pozostałych. Nie przestając ściskać kciuków za dalszy ciąg beletrystycznej przygody autora, kolejne historie o Jakubie Kani. Z niesamowitym wpleceniem wątków z reporterskich śledztw!
Bardzo gorąco polecam!
Tytuł: Podwieczorek oprawców
Autor: Maciej Siembieda
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Moja ocena: 10/10