Niejednokrotnie już dawałam wyrazy uwielbienia dla Agathy Christie. Niejednokrotnie również achałam i ochałam na twórczością Małgorzaty Starosty.
Zatem teraz przedstawiam Wam książkę, którą napisała Małgosia, i jej styl czuć w każdym zdaniu, ale za jej plecami stał duch Agathy i dziabał ją palcem w ramię, wtrącając się z całych sił. Na fotelu obok siedział w oparach papierosowego dymu Raymond Chandler i dodawał swoje mroczne trzy grosze.
Niepowtarzalny klimat arystokratycznego brytyjskiego domu, w którym mieszka trwale lub czasowo, grupa rozmaitych krewnych, powinowatych i znajomych. Z parą strasznych bliźniąt i nieco złośliwą, starą ciotką Agathą na czele. Wszyscy mają swoje tajemnice, cele i urozmaicone osobowości. Dla każdego ważne jest co innego, i co innego są gotowi poświęcić dla osiągnięcia swych założeń.
W dniu swych urodzin, na kilka minut przed uroczystym przyjęciem, zostaje znaleziony martwy jubilat, pan domu. I jak zwykle w takich powieściach, wszyscy są niewinni i nikt nie ma motywu, do momentu, w którym po kolei okazuje się, że niekoniecznie.
A powszechnie towarzysko uwielbiany Lord Roseworth miał na sumieniu rozmaite sprawy i sprawki, których ujawnienia mógł bać się bardziej niż śmierci.
Sprawę ma rozwikłać prywatny detektyw, którego osobista tragedia też z tym domem i tą rodziną się wiąże.
O matko! Jakie to było znakomite!
Drobiazgowy obraz rozwarstwionego społeczeństwa Wielkiej Brytanii, kryzys mentalny dotykający arystokrację z powodu upadku imperium, zaniku kolonialnych dóbr, konfliktów, których nie mogą wygrać, zmian społecznych. Próby kurczowego trwania w dawnych zwyczajach, mimo zmieniającego się świata.
Tajemniczy ogromny dom, pełen pokoi, korytarzy, schodów i kominków. Gabinet, biblioteka, jadalnia, zaplecze dla służby, kamerdyner i potworny gong u drzwi.
A w tym wszystkim ukryte wątki prawdziwej sprawy, które odkryła i wykorzystała autorka. Sprawy sprzed wielu lat, niby rozwiązanej ale budzącej wątpliwości. Zatem oprócz wcześniej wymienionych Agathy i Raymonda, na kartach powieści spotykamy jeszcze jednego znanego detektywa, a raczej jego twórcę. I właśnie tę sprawę.
Prywatny detektyw, Scotland Yard i dwie dziennikarki obnażające paskudny sekret arystokratycznego lorda w Norfolk w 1959 roku. Cudo! Chcę jeszcze!
Jest klimat, jest zbrodnia, są tajemnice rodzinne, przekrojowy obraz społeczeństwa w tle. I jest ten młody, smutny detektyw, którego chciałabym jeszcze spotkać, zresztą oczywiście z jego nieocenioną asystentką!
Psssst! Powiem Wam w sekrecie, że dawno już nie miałam ochoty natychmiast po zakończeniu książki, zacząć czytać jej od nowa!
Chyba tak zrobię!
Polecam!
Bardzo polecam!
Tytuł: Sprawa Lorda Rosewortha
Autorka: Małgorzata Starosta
Wydawnictwo: Labreto
Moja ocena: 10/10
Data premiery: 25 marca 2024