Bardzo podobał mi się „Cymanowski Młyn” i z radością powitałam zapowiedź jego kontynuacji. Klimat, który stworzyli Magdalena Witkiewicz i Stefan Darda miał w sobie taki rodzaj niepokoju, który gdzieś tam w racjonalnym na codzień człowieku, budzi cichy głosik „a co, jeśli…”
Wracamy do Cymanowskiego Młyna, w którym w międzyczasie wszystko układało się bardzo dobrze. Jerzy i Anna po udanym sezonie letnim, szykują się do grudniowego ślubu, świadkami mają być oczekujący dziecka Maciej i Monika.
Pensjonat świetnie się rozwija, Adam powoli zastępuje Jerzemu nieżyjącego syna, Łukasza. Jego dziewczyna Karolina również pracuje na miejscu. Sielanka.
Ale nigdy nie może być dobrze na długo…. do pensjonatu wracają wspomnienia, mieszkańcom śnią się dziwne sny…
Przypadkowo gościem pensjonatu zostaje Ilona, która miała tu już nie wracać, a po jednodniowym pobycie, postanawia jednak spędzić tu, nudny i spokojny, listopadowy urlop.
I tajemnice skrywane przez żyjących, ale i te podobno zabrane do grobu przez zmarłych, zaczynają psuć atmosferę, budzić lęki.
O ile w „Cymanowskim Młynie” mieszały się tylko obyczaj z grozą, tu dostajemy również poważną dawkę sensacji. Najmniej jest tu chyba obyczaju, chociaż większość momentów rodem z thrillera, zbudowana jest na historiach życia i uczuciach bohaterów (żywych i niekoniecznie). Ale przez to, dreszczyk po plecach biega intensywniej. W pewnym momencie wystarcza wspomnienie, że robi się chłodno… i czytelnikowi też robi się zimno!
Sensacyjna scena rodem z wiadomości o mafijnych porachunkach, nieco mnie zaskoczyła, ale dobrze umotywowała takie, a nie inne zakończenie.
A miłość? No przecież też jest! Jerzy i Ania (Hania?) się kochają, Adam i Karolina, Maciej i Monika również. No i matki bardzo kochają dzieci. Bardzo.
Wątki się przeplatają, tajemnice mieszają, co było naprawdę, co się zdawało?
Specjalistka od szczęśliwych zakończeń niby robi swoje, ale ostatnia scena! No tu specjalista od grozy się chyba wtrącił? Świetnie rozegrane to jest!
I jakby to napisać, żeby nic nie zdradzić, a przepełniające mnie uczucia wyrazić: Laleczki były straszne!
Własnych kapci się wieczorem boję!
A koty?!?!? Tak się kociarzom nie robi!
A ogólnie, to mam przyjaciół na Kaszubach, chyba jakiś czas ich nie będę odwiedzać….
Łapcie „Cymanowski chłód”, koc, kota/psa i czytać! Czytać! Co ja mam sama sobie zębami szczękać?!
Brawo Magdalena Witkiewicz i Stefan Darda! To była naprawdę znakomita rozrywka.
Za egzemplarz i piękne gadżety recenzenckie bardzo dziękuję Autorom! i Gosi oczywiście!
Śnieg zasypie. Nikt się nie dowie…
Tytuł: Cymanowski Chłód
Cykl: Cymanowski Młyn
Autor: Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda
Wydawnictwo: Filia
Moja ocena: 9/10
Data premiery: 30.09.2020