Stary, wiktoriański, kamienny dom na szkockim odludziu. Naszpikowany nowoczesną elektroniką, zautomatyzowany, zarządzany i kontrolowany przez aplikację i tablety. Luksus i wygody urządzone za ogromne pieniądze, pod dachem starego domu z nieprzyjemną przeszłością.
Rodzina, która zatrudnia nową nianię do swoich czterech córek i zostawia ją samą praktycznie pierwszego dnia.
I w tej niewyobrażalnej nowoczesności czai się jakaś groza, dziwne zdarzenia, nieprawdopodobne dźwięki, nieoczekiwany chłód, zamurowane pomieszczenia. Skrzypnięcia podłóg, tajemnicze ogrody, zaginione stare klucze. Historia domu, jego poprzednich mieszkańców, ówczesne dramatyczne zdarzenia, powodujące snucie okropnych opowieści przez mieszkańców okolicy. I dotychczasowe nianie, rezygnujące niezwykle często.
I dziewczyna, która od pierwszej nocy nie jest w stanie spać spokojnie. Czy straszy ją dom, aplikacja, małe podopieczne?
Nie przypuszczałam, że można tak genialnie spleść klasyczną wiktoriańską grozę z współczesnością. Jak bać się skrzypiącej podłogi w domu naszpikowanym elektroniką, w którym lodówka dodaje kończące się artykuły do listy zakupów? Jak czuć ciarki, gdy praktycznie każde z pomieszczeń widzisz na ekranie tabletu, bo wszędzie są kamery?
Nawiedzona aplikacja? Duchy uruchamiające youtuba?
Genialnie skonstruowana opowieść, którą trudno odłożyć.
A czytanie wieczorem!
O! To jest to!
Włos się jeży na karku!
I naprawdę zaskakujące zakończenie.
Przyłączam się do grupy zachwyconych czytelników i wystawiam świetną ocenę!
Czytajcie „Pod kluczem” i drżyjcie!
Tytuł: „Pod kluczem”
Autor: Ruth Ware
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Moja ocena: 9/10
wow! 9/10?! Wysoko! Oczywiście książkę mam w planach… 😉