Zgadzam się całą sobą z przeczytaną gdzieś opinią, że Brytyjczycy pięknie sprzedali historie czy to Królowej Dziewicy Elżbiety, czy to Henryka VIII i jego żon, legendy Arturiańskie, wojny Yorków z Lancasterami….
a u nas? cisza!
A nasi władcy niczym w krwawości, podstępności, rycerskości, waleczności czy mądrości nie ustępują nikomu.
Przecież rozbicie dzielnicowe to materiał taki, że niech się schowa Gra o tron.
A historia prawdziwa Wandy (co owszem nie chciała Niemca ale o rzucaniu się do Wisły mowy nie ma) czy historie Piasta i Popiela….
Chrobry jak Król Artur, trochę wiemy, trochę dośpiewajmy…
Czytając Władców Polski delektowałam się tymi historiami. Z zachwytem wspominałam wątki piastowskie znane dzięki książkom pani Cherezińskiej, historie Jagiełły i jego czterech żon (ech, Królewskie sny Józefa Hena) czy Warneńczyka (pan Siembieda „444”), nie mogłam wprost doczekać się historii Zygmunta Starego (ach przecudowna Aleksandra Śląska w serialu o Królowej Bonie!), i bardzo chciałam dotrzeć do Jana Sobieskiego i jego Marysieńki.
Na marginesie – uprzejmie poproszę o drugą taką książkę, o kobietach, siostrach, żonach, królach i królowych Polski. Mało mi wiedzy o Świętosławie, Ryksie Elżbiecie, Jadwigach wielu…
Czytało się „Władców Polski” znakomicie, chociaż dzieło jest to przepotężne. Lepiej wchodziły fragmenty stricte o ludziach. Ludzkich cechach i zachowaniach. Bo tło polityczne bywało przyciężkawe, choć niezbędne dla zrozumienia działań władców.
O Piastach i Jagiellonach szło świetnie. Królowie elekcyjni byli już tak opleceni mackami magnaterii i potem szlachty, że polityka przyćmiewała ich osobiste cechy. I tu już całe strony opisów przyczyn, przebiegu i skutków rozmaitych rokoszy przelatywałam wzrokiem. Tak samo historia parlamentaryzmu, senat, sejm i ich korzenie, rozumiem konieczność wprowadzenia tu zarysu, ale trochę nudziła. O Sasach już nie wspomnę.
Może już zagrało zmęczenie… ponad dwa tygodnie jednak to trwało, ale warto!
Sposób opowiedzenia tych historii, czyli wywiad, rozmowa, ułatwiają odbiór treści. Współczesny język, odniesienia literackie, epitety i trafione określenia powodują, że czyta się tę książkę nie jak nudny podręcznik, tylko jak rzeczywistą debatę o tamtych ludziach i czasach. Mnóstwo rzeczy o ludziach ubranych (czasem z własnej woli, a czasem, bo tak się ułożyło) w regalia. Jedni się nadawali, inni nie. Jednych wspomagało otoczenie, inni byli samotni wśród ludzi. Rodzinne koligacje, bracia, siostry, żony, dzieci, kochanki, współpracownicy nastawieni przyjacielsko i wrogo. A czasem król był całkiem sam.
Polecam! Nie tylko zagorzałym miłośnikom historii!
Tytuł: Władcy Polski
Autorzy: Mirosław Maciorowski, Beata Maciejewska
Wydawnictwo: Agora
Moja ocena: 8/10